
- Nie mam pojęcia. To miejsce jest
dziwne.
- Chcesz się przejść?
- Gdzie mamy spacerować? Przecież
tu nie ma miejsca.
-Hm tak nie ma, nie ma.-
powiedziałem w zamyśleniu notując na kartce wszystko co udało mi się
zaobserwować.
- Co o mnie myślisz?- zapytałem, a
ona dziwnie na mnie spojrzała
- Co to jest w ogóle za pytanie?
Park HyeRim patrzyła ma mnie
jakby miała wyzionąć ducha. Nie wiem skąd tyle obawy w jej oczach z tego
prostego pytania. Nawet dziesięciolatka powiedziała, że mnie lubi. Więc jaki
jest problem w wyrażeniu tego co czuje względem innej osoby?
- Nie wiem.
Ahh kolejna wymijająca odpowiedz.
Co ja mam teraz zrobić?
- Jak myślisz czemu tutaj jesteś?
- Nie mogę powiedzieć.
O to już jest jakiś punkt
zaczepienia. Ale wydaje mi się że dalsze pytania nie mają sensu.
- Tak więc panno HyeRim widzimy
się niebawem. Tym czasem proszę wypoczywać.-posłałem do niej uśmiech na odchodne
i wyszedłem z sali.
Co to miało znaczyć “Nie mogę
powiedzieć”? Ta sprawa ani trochę się nie wyjaśnia. Czuję, że to będzie naprawdę
ciężka sprawa. Poszedłem do recepcji naszego oddziału, aby skserować dokumenty z
dzisiejszej rozmowy z HyeRim i schować kopie do dokumentów pacjentki. Zza lady
przywitała mnie Meggy. Była to dziewczyna średniego wzrostu, a długimi
brązowymi włosami. Z tego co wiem pochodziła z Francji albo Włoszech teraz nie
jestem pewien.
- Cześć.- powiedziałem na powitanie.
- Hej- uśmiechnęła się do mnie
promiennie- wiesz że dzisiaj przyszli nowi?
- Serio? Czekaj. To znaczy, że
nikogo do mnie nie przydzielono?- Dziewczyna tylko pokiwała twierdząco głową.-
Taaak!- wydarłem się na cały korytarz. Kilka osób zwróciło na mnie uwagę. Ale
byłem zbyt szczęśliwy, żeby zwrócić na to uwagę. Możesz mi powiedzieć czy Kihyun
kogoś ma?
Meggy zerknęła w komputer po czym
powiedziała:
- Tak. Dostał najmłodszego
studenta pod swoją opiekę. Trochę się martwię, że nie poradzi sobie z
odpowiednim wyszkoleniem go.
- Nie przejmuj się przypilnuje go.
Poszedłem w dobrze mi znaną
stronę, a mianowicie do gabinetu mojego kumpla. Okazało się, że w środku nikogo
nie było, więc wygodnie rozsiadłem się na krześle i cierpliwie czekałem. Sekundy
dłużyły mi się niesamowicie. Nie wiedząc co mam ze sobą zrobić chwyciłem ołówek
i zacząłem rysować bliżej nieokreślone znaczki. Po może jakiś 5 minutach
czekania w końcu usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Obróciłem się w stronę, z
której dochodził dźwięk. W drzwiach zobaczyłem dwóch chłopaków. Jednym był
mój kumpel, a drugi to zapewne jeden ze stażystów. Spojrzałem na nich moim
chłodnym wyćwiczonym wzrokiem. Trzeba zrobić wrażenie na nowym prawda? Wstałem
z miejsca i zmierzyłem go wzrokiem. Wygląda na pojętnego. Myślę, że może zostać
dobrym psychiatrą.
- Dlaczego wybrałeś ten kierunek?-
zapytałem.
To jest pierwsze i podstawowe
pytanie w tej klinice.
- Powiedzmy, lubię się bawić.
Uczucia, przeżycia? Czy naprawdę wszystko dla się naprawić?-odpowiedział.
Podoba mi się jego podejście.
Jest na pewno bardzo błyskotliwy i muszę przyznać, widzę w nim siebie. Dzieciak
z dużą ilością pytań. Naprawdę szykuje się ciekawy okres.
- Jestem Wonho jeden z najlepszych
lekarzy na tym oddziale- podałem mu rękę.
- Lim Chang Kyun stażysta-
uścisnął moją dłoń.
- A ty zawsze ich okłamujesz. No
nie wierzę.- odezwał się nagle Kihyun- To- wskazał na mnie- jest najlepszy
lekarz w tej klinice. Doświadczeniem i umiejętnościami wyprzedza wszystkie
pracujące tu osoby. To on dostanie wszystkie najtrudniejsze przypadki. Ale
radzę uważać. Jest czasami szorstki.- poklepał chłopaka po ramieniu i usiadł w
fotelu.
Ja poszedłem w jego ślady i
również zająłem miejsce przy małym szklanym stoliczku, przy którym zazwyczaj
się naradzaliśmy. Wszystko było by w porządku gdyby nie to, że pewna osoba
stała nadal w wejściu i gapiła się na nas jak na jakieś dziwolągi. Rozumiem
przez nasz zawód może nie jesteśmy w pełni normalni, ale nie jest aż tak źle.
- Siadasz, czy będziesz tam stał
dalej?- zapytałem go.
- A yyyy j-ja- zająknął się i po
prostu usiadł.
Muszę przyznać, że czyta się z
niego jak z otwartej księgi. Kiedy dowiedział się, że jestem najlepszy jego
nastawienie od razu się zmieniło. Z pewnego siebie stał się wręcz nieśmiały.
- Chłopie zluzuj trochę, bo długo
tu nie pociągniesz. Po pierwsze, jestem tylko lekarzem, ten rudy obok mnie z
resztą też. To, że siedzimy tu trochę dużej nie czyni z nas lepszych.- chłopak
trochę się rozluźnił i spojrzał na mnie.
- Wiem, że może nie wypada. Ale
chciałbym dowiedzieć się od was jak najwięcej. Czy mogę mówić do was swobodnie?-
haha młody ma gadane naprawdę już go lubię.
- Wiesz co ChangKyun.- wstałem z
miejsca i stanąłem za nim.- Po pierwsze twoje imię jest za długie. A po drugie
przypominasz mi kogoś.- stanąłem przed nim i spojrzałem mu prosto w oczy. Te
same iskierki, to samo spojrzenie.- Przypominasz mnie sprzed paru lat.
- Co mam przez to rozumieć?-
chłopak zmarszczył brwi.
- Bystry, zadajesz dużo pytań,
twoje podejście do medycyny jest zabawą, jednak bardzo cię to pochłania. I.M
tak będę do ciebie wołał więc się przyzwyczaj. Poza tym pasuje do ciebie.-
posłałem mu lekki uśmiech- Jeśli będziesz mnie szukał gabinet 108. Jeśli mnie
nie zastaniesz musisz czekać.- wypowiedziałem ostatnie zdanie i opuściłem
pokój.
Myślę, że praca razem z nim może
być ciekawa. I coś mi się wydaję, że Kihyun nie będzie w stanie zaspokoić głodu
jego wiedzy. Kierując się korytarzem do siebie usłyszałem przeraźliwy krzyk.
Następnie kobietę w białym kaftanie biegnącą na oślep. Los chciał, że owa
kobieta wpadła bezpośrednio na mnie, a ja nie zastanawiając się długo wbiłem w
jej rękę strzykawkę ze środkiem uspokajającym. Jak dobrze, że noszę ją zawsze
ze sobą. Jak widać czasem się przydaje. Dziewczyna powoli zaczęła opadać z sił, aż w końcu zasnęła. No cóż jestem ciekawy ile tak już biegła. Zza ściany wybiegł
mój szanowny senior doktor Shin i ochroniarz. Najwidoczniej j ktoś tu sobie nie
radzi z pacjentami. Czy powinienem to zgłosić dyrektorowi oddziału? Doktor
widząc mnie stanął jak słup soli, na środku korytarza.
- Och doktor Wonho, jak miło, że
się spotykamy.- zestresował się, boi się że na niego doniosę.
- Ah staruszku nie sraj w gacie,
nie doniosę na ciebie, ale następnym razem pilnuj swoich pacjentów. I jesteś mi
winny środek uspokajający, 2 strzykawki. Wiesz, że wysoko się cenie.- uśmiechnąłem
się półgębkiem i poszedłem w swoją stronę.
Nie muszę go pilnować z oddaniem
tych leków. Ja po prostu wiem, że zrobi to jak najszybciej. Cały ośrodek wie,
że jeśli chodzi o moje cenne zbierane medykamenty jestem bardzo szczegółowy.
Kiedyś pchnąłem jednego gościa skalpelem, bo nie oddał mi amytal’u który
pożyczył. No cóż, przynajmniej na jego przykładzie, wszyscy wiedzą, że ze mną
się nie zadziera. I przynalmniej mam spokój. Bo wolicie nie wiedzieć co się
stało z tamtym gościem, którego „przypadkiem dźgnąłem”
Wszedłem do swojego gabinetu i
rozsiadłem się wygodnie w fotelu. Spojrzałem do swojego dziennika co mam teraz
zaplanowane. Terapia z panną Min, to będzie ciekawa rozmowa. Poszedłem do
pokoju i już na wejściu zacząłem rozmowę.
- Dzień dobry ja się dzisiaj
czujemy?- próbowałem zabrzmieć miło.
- Hahahahahaahah- tylko ja nie
rozumiem co w tym śmiesznego- ale pan jest zabawny- czemu moja pacjentka prawie
płacze że śmiechu?
- Widzę, że dobrze się pani
bawi- klepnąłem ją po plecach i przyjaźnie się uśmiechnąłem.
- Hahahah nawet nie wiesz jak
dobrze. Wiesz że mój wnuczek wygrał mistrzostwa w piłce nożnej? Hahaha taki
utalentowany dzieciak.- szkoda tylko, że pani nigdy nie miała wnuka.
- Ah tak rozumiem musi być pani
naprawdę z niego dumna.
- Żeby pan wiedziała jak bardzo.
Dobra przyznaje się. To ja jej
nagadałem, że ma wnuka. To miał być taki niewinny eksperyment i no cóż, wyszedł.
Potrafię wprowadzić do mózgu jakieś wspomnienia, która nie istnieją. Czuję się
jak czarodziej, albo twórca. Jeśli poeksperymentuję trochę to może uda mi
się nawet wykreować nową osobowość. Hmm zostawię to na później na razie muszę
sprawdzić, czy jej stan utrzyma się przez dłuższy czas i jak precyzyjne są te
informacje.
- Ile goli zdobył pani wnuczek?
- Całe 3 w szóstej minucie meczu,
w dziesiątej i piętnastej.
- U co ja słyszę, pamięta pani
wszystko tak szczegółowo. Naprawdę ma pani dobrą pamięć.
- Ah dziekuje. Ma pan rację ważne aby ćwiczyć, wtedy niczego nie zapomnimy. Prawda?
- Och, tak oczywiście. Muszę się
już z panią pożegnać. Do zobaczenia wkrótce.- pożegnałem się z panią Min i
wyszedłem.
Trochę obawiam się o jej stan
psychiczny, ale czas pokaże czy słusznie. Wyszedłem z pomieszczenia na korytarzu zastałem doktora Shin’a. No no
szybko się uwinął.
- Wonho mam to czego chciałeś.
Proszę chłopcze, nie doniesiesz na mnie prawda?
- Doktorze, każdemu się zdarza,
proszę się już nie martwić.- chwyciłem za strzykawki, wrzuciłem je do kieszeni i poszedłem dalej w swoją stronę. Mam na dzisiaj dość. Zmęczyłem się. Rozsiadłem
się wygodnie w fotelu i odchyliłem głowę do tyłu. Spokój, cisza nikt mi nie
przeszkadza. Jak miło w końcu odsapnąć. Nagle usłyszałem szum otwieranych drzwi
i stukot szpilek o podłogę. To może być tylko jedna osoba i mam ją ochotę
wywalić za drzwi już teraz.
- Wyjdź- rzuciłem oschle.
- No wiesz co, nie musisz być taki
nie miły.- usłyszałem piskliwy głos tej jakże wykurzającej istoty.
- Margaret wynoś się stąd w tej
chwili!- krzyknąłem.
Dziewczyna lekko się
przestraszyła, ale nie odsunęła się nawet na krok. Margaret była jedyną panią
doktor na naszym oddziale. Szczerze bardzo jej nie lubiłem, ale ona przykleiła
się do mnie jak rzep. Im bardziej byłem ostry i stanowczy tym bardziej chciała
się do mnie zbliżyć. Czy ją pociąga sadyzm, bo ja nie rozumiem. Tak czy inaczej dziewczyna
była nie do zniesienia. Gadała dużo, ale nie było w tym nic pożytecznego.
- Wonho- położyła rękę na moim
ramieniu i delikatnie przesuwała ją w duł po klatce piersiowej- coś ty taki
spięty? Może powinnam cię rozluźnić?
- Wiesz co- chwyciłem za jej rękę-
podziękuję- odepchnąłem ją od siebie.
- Jakim cudem ty się jeszcze
opierasz, co? Nie widzisz jak ja się staram? Chcę ci pomóc, więc czemu mnie
odpychasz?
Pomóc haha śmieszne, przecież
wiem, że ona przespała się prawie z każdym facetem na naszym oddziale. Nie mam
pojęcia jak ona ich uwodzi, ale moim zdaniem nie jest ani trochę pociągająca.
Już wolę sam sobie radzić w potrzebie niż zaliczać ją.
- Obejdę się bez twojej pomocy, a
teraz z łaski swojej opuść to pomieszczenie, albo wyślę cię na neurochirurgie. Mylę, że Minhyuk nie pogardziłby tak ciekawym okazem doświadczalnym.
Dziewczyna tylko wytrzeszczyła oczy
i jak najprędzej opuściła pomieszczenie. Uważam, że straszenie tym psychopatą
działa idealnie na wszystkich. Teraz w końcu mogę się zrelaksować.
XXX Pov:
To chyba wszystko o co ostatnio
prosił mnie Wonho. Nie powinienem mu tego dawać, no ale dla niego wszystko. Pff
panicz psychiatryczny się znalazł. Dobra mniejsza o to ważne, że dostanie to
czego chcę, a ja będę miał przez jakiś czas wolną rękę przy eksperymentach. Czyż
to nie interesujący układ hahaha. Myślę, że powinienem częściej wchodzić z nim
w interesy.
Ati
Ati
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz