środa, 2 listopada 2016

White is strange cz.13


I.M povs.
Od ostatniej rozmowy z ojcem Wonho minęły jakieś 3 dni. Przez ten czas chłopak chodził dziwnie zestresowany i zaniepokojony. Stał się też oschły. Nie odzywał się do mnie, do Kihyun’a zresztą też. Jedyne co robił to zadawał kilka pytań swoim pacjentom. Poza ich pokojami nie słyszałem jego głosu. Naprawdę martwiłem się o niego. To co wiedziałem o jego stanie potwierdzała moja siostra. Prosiłem ją, aby podpytywała się o jego stan, ale on skutecznie omijał ten temat. W końcu moja cierpliwość się wyczerpała. Nie potrafię kilka dni funkcjonować w całkowitej niewiedzy. Muszę z nim porozmawiać niech nawet nie myśli, że mu odpuszczę. Szybkim krokiem ruszyłem do jego gabinetu. Wyśpiewa mi wszystko nie ważne za jaką cenę, mam już dość jego zachowania. Nie pukając wszedłem do środka. Pusto. W sumie mogłem się tego spodziewać, musi zająć się sporą ilością ludzi. Usiadłem przy niewielkim szklanym stoliku do konsultacji. Przez dłuższy czas bawiłem się własnymi palcami. Nie miało to jakiegoś większego wpływu na szybkość czasu, ale nie nudziłem się.