niedziela, 20 września 2015

Motyle




Miałam sen. To był bardzo dziwny sen.
Polana pełna motyli. Motyli hm?
 Stałam tam. Wpatrywałam się w jedną jedyną czarną kropkę na horyzoncie.
 Podeszłam bliżej. Czarny punkt okazał się sylwetką chłopaka.

 Po prawej stronie dostrzegłam ogród różany.
 Białe róże lśniły w świetle słońca. Spojrzałam w górę. Nie było słońca.
 Co się działo z tym światem, który sobie wyśniłam. Ah tak, motyle.
 Może mnie też zabiorą. W sumie, to nie głupi pomysł.
 Nie trzeba być geniuszem, aby dostrzec zło tego świata.
 Obróciłam się. Chłopak szedł w moją stronę.
 Czego ode mnie chciał?
 Pomocy? 
Ratunku?
 Zbawienia?
 Na tym, a może tamtym świecie te słowa już nie istniały.
 Nikt już nie potrzebował:
skruchy, 
pokory,
…miłość. 
Nie miałam na tyle odwagi by chronić to co ważne. Straciłam to… go, bez powrotnie.
 Już nie zaznam tamtego szczęścia. Już nie wrócę. Miałam tylko jedną szansę.
 Ciekawe, czy on to zrozumie, a może się tym nawet nie przejmie.
 Nie wiem czy powinno mnie to jeszcze interesować, skoro to już nie mój problem.
Rozpoznałam twarz.
Czy to jednak możliwe, że motyle zrobiły to celowo.
Myślałam.
Czułam.
Przeczuwałam.
A jednak nie mogłam uwierzyć.
On to zrobił. Poszedł ścieżką którą ja nakreśliłam. Postąpił jak ja.
 Czy to naprawdę on? Tak, bez dwóch zdań.
 Podchodzę do niego. Dotykam miękkich włosów, pełnych nadziei oczu, ślicznego nosa, silnych ramion. To tak jakbym była ślepcem.
To naprawdę on. Motyle zaprowadziły nas ku lepszemu życiu.

Czasami warto umrzeć by żyć.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam. Tym razem coś bardzo innego. Sama nie wiem co to dokładnie jest, jednak moim zdanie zmusza do myślenia. Przepraszam także za długą przerwę, ale cała nasza trójka ma sporo nauki. W najbliższym czasie postaram się jeszcze coś dodać.
Ati

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz