Przed nosem miałem biały świstek papieru. Była to zgoda na
przeprowadzenie badania na mojej osobie. Minhyuk mimo, iż był dziwny to lubił mieć
wszystko na swoim miejscu, no i obowiązkowo trzymał się zasad. Jeśli jesteś
lekarzem z zakazem wykonywania zawodu, to jesteś nikim. Aby nie przedłużać
sprawy podpisałem się czytelnie podając neurochirurgowi kartkę. Ten tylko
uśmiechnął się w trochę niepokojący sposób, ale schował papier do szuflady i
zaprowadził do sali abym przebrał się w ubranie szpitalne. Przed tomografią
zostawiłem wszystkie swoje rzeczy w pokoju, który jakimś cudem był na tym
oddziale wolny. Nie oszukujmy się- zapewne jeszcze wczoraj jakaś przemiła
starsza kobieta wypoczywała w tym niewielkim pomieszczeniu. Nie odwlekałem mojego badania. Prędzej czy później Kihyun zaciągnąłby mnie tu siłą. Nawet mój podpis by podrobił byle bym się tu znalazł. Na czas bliżej nieokreślony moimi pacjentami znowu zajmuje się ten rudzielec. Jednak tym razem zabroniłem mu wpuszczać IM do pokoju HyeRym. Jego stan psychiczny jest na razie zbyt rozchwiany. Myślę, że nie tylko jego siostra będzie w najbliższym czasie potrzebowała rozmowy.
starsza kobieta wypoczywała w tym niewielkim pomieszczeniu. Nie odwlekałem mojego badania. Prędzej czy później Kihyun zaciągnąłby mnie tu siłą. Nawet mój podpis by podrobił byle bym się tu znalazł. Na czas bliżej nieokreślony moimi pacjentami znowu zajmuje się ten rudzielec. Jednak tym razem zabroniłem mu wpuszczać IM do pokoju HyeRym. Jego stan psychiczny jest na razie zbyt rozchwiany. Myślę, że nie tylko jego siostra będzie w najbliższym czasie potrzebowała rozmowy.
Kierowałem się za pielęgniarką. Jak zwykle otaczały mnie
białe ściany. Po pewnej rozmowie zacząłem zauważać jakim dziwnym kolorem jest
biel. Teraz idąc można powiedzieć, iż obrazuje niepewny wyrok, mogący oznaczać
życie lub śmierć. Biel symbolizuje niewinność. Nasz szpital od zawsze był w tym
kolorze, ale nigdy nie był bez winy. Setki ludzi oderwanych od świata. Tutaj na
co dzień ocieramy się ze śmiercią. Na moim oddziale nie jest to tak widoczne.
Jednak kiedy pójdziesz w inne zakamarki zobaczysz rzeczy, o których ci się nie
śniło. Operacje na otwartym sercu, krew na rękawiczkach i fartuchach wszystkich
lekarzy. Nie raz idąc korytarzem mija cię osobą przykrytą plandeką jadąca
najpewniej do kostnicy. Teraz kiedy ja krocze po tej niepewnej linii myślę czy
mogę umrzeć. Minhyuk jest najlepszy w swoim fachu nie pozwoliłby na to.
Położyłem się na wyznaczonym miejscu. Zza szyby obserwowały mnie grup lekarzy. Czułem się nieco dziwnie. Byłem pacjentem. To w ich rękach
spoczywało moje zdrowie i życie. Minhyuk patrzył na ekran z lekkim uśmiechem.
Nie jestem pewien czy chcę wiedzieć co on oznacza.
Po badaniu wróciłem do wcześniej wyznaczonej mi sali, w
której czekały na mnie moje rzeczy. Jednak pielęgniarka kazała mi usiąść na
łóżku i czekać na doktora. Nie miałem jak się nawet sprzeciwiać, teraz jestem
pacjentem powinienem się słuchać, prawda?
Po niedługiej chwili do pomieszczenia wszedł Minhyuk z jakimiś papierami.
- Masz guza mózgu- powiedział wprost jakby nic go to nie
obchodziło.
- Co?- byłem w ogromnym szoku.
- No to co usłyszałeś. Patrząc na stadium rozwoju będziemy
musieli się go pozbyć. Do tego umiejscowiony jest koło kory mózgowej. Wiesz co
to oznacza?
- Bóle głowy, nudności, problemy wzrokowe niekiedy paraliże,
opadanie powiek, problemy z uszami czasami zaburzenia orientacji i świadomości.
- Ooo widać, że psychiatra- rozczulił się- Wiesz, że gdybyś
nie przyszedł, to tydzień później mógłbyś skończyć jak twoi pacjenci? Na
terapii, albo co gorsza- w kostnicy.
Słysząc te słowa przełknąłem głośno ślinę. Mogłem skończyć
jako trup. To wszystko przez głupia bagatelizowanie objawów.
- Wyleczysz mnie z tego?
- Jeśli tylko podpiszesz zgodę na operację- uśmiechnął się i
podstawił mi kartkę pod nos już drugi raz tego dnia.
- Daj mi długopis.
Kihyun povs.
Martwiłem się o tego pojebanego człowieka. Jakby nie było
jest on moim przyjacielem. Mam nadzieję, że mogę go tak nazwać. Trafił w ręce najbardziej
chorego człowieka w tym ośrodku. On lubi eksperymentować, ale mam nadzieję, że
wie na kim to może robić. Nie dość, że Wonho aktualnie prawdopodobnie leżał pod
kroplówką, to do tego jeszcze IM... Ten chłopak zdecydowanie za dużo przeżył jak na swój
młody wiek. Od kiedy dowiedział się o swojej siostrze jest znacznie cichszy i
mniej pewny siebie. Widać, że zbyt dużo myśli. Zabroniłem mu ze sobą chodzić do
większości pacjentów. On potrzebuje teraz wsparcia i rozmowy. Nie mogę go obarczać
innymi problemami. Podczas mojej dłuższej przerwy staram się z nim rozmawiać,
ale on zawsze wypytuje o HyeRym. Nie odpowiadam mu na te pytania. Wonho mi
zabronił. Póki on nie wróci nie mogę robić z dwójką rodzeństwa nic prócz
rozmowy.
- IM jak się czujesz?- spytałem siadając naprzeciwko chłopaka.
- Chyba dobrze- te jego zlewające odpowiedzi są irytujące- Co
z doktorem Wonho?- co? Zapytał o Wonho, a nie o swoją siostrę? Jesteśmy na
dobrej drodze.
- Właśnie miałem iść dzwonić na oddział Neurochirurgii.
Idziesz ze mną?
Chłopak potrząsnął lekko głową zgadzając się na moją
propozycję. Wstaliśmy i ruszyliśmy przez długie, białe korytarze. Ciekawe jest
to, że niezależnie w jakiej części szpitala jesteś, to on wygląda tak samo. No chyba, że stoisz przy recepcji wtedy to inna sprawa. Poprosiłem przemiłą recepcjonistkę
z naszego oddziału o wykonanie telefonu na Neurochirurgię. Po jakiś 3 minutach
dostałem do ręki słuchawkę słysząc całkiem
przyjemny głos Minhyuka.
- Tak?
- Z tej strony Kihyun z oddziału Psychiatrycznego. Dzwonię, aby dowiedzieć się o stanie doktora Wonho.
- Aaa tak ten gościu. Jutro ma operację- powiedział do bez
grama przejęcia.
- Co? Jak to jutro?
- Guz mózgu, nie ma chwili do stracenia- pomimo, iż go nie
widziałem mogłem wywnioskować, że na jego twarzy widnieje uśmiech.
- Wyleczysz go, prawda?
- Oczywiście. Jestem profesjonalistą. Przeprowadziłem tysiące
operacji na otwartej czaszce. Zwykłe wycięcie guza to pestka.
- Mam nadzieję- odparłem i rozłączyłem się.
Co ten psychol sobie myśli. Każda operacja niesie ze sobą
ryzyko, a on z taką pewnością w głosie mówi że to pestka?! Aż się zemnie
gotuje. Jak można być tak cholernie pewnym tego co się robi?! Chyba… może to mi
brakuje pewności siebie? Jakby nie było Wonho nigdy nie zająknął się mówiąc o
innych osobach.
- Co z nim?- z zamyślenia wyrwał mnie głos młodszego.
- Jutro ma operację, ale nie martw się, jest w rękach
profesjonalisty szybko do nas wróci. Minhyuk szybko upora się z jego guzem
mózgu.
- To dobrze.
Po tych słowach na jego twarzy można było dostrzec lekki
zarys ulgi. Najwidoczniej jego problemy zaczęły się powoli rozwiązywać, a umysł
powracał do stanu stabilnego. Ucieszył mnie ten widok. Dla mnie jak i dla Wonho IM stał
się młodszym bratem. Czułem potrzebę opiekowania się nim. Na co dzień nie był
on nieporadnym dzieciakiem, jednak w ostatnim czasie stał się bardzo dziecinny.
Nie potrafił sam sobie poradzić z uczuciami. Często widziałem w jego oczach łzy, jednak nie chciał pokazywać się on ze słabej strony. Ten chłopak naprawdę jest
godny podziwu.
XXX povs.
- Widzisz go prawda? Dostrzegasz podobieństwo?
- To nie możliwe, żeby to był on. Jak on się tu znalazł?
- Niektórzy nazywają to przeznaczeniem, inni zrządzeniem
losu. Ja raczej nazwałbym to czystym przypadkiem.
- Jesteś na 100% pewien? To na pewno jego syn?
- A kogo innego? Ty powinieneś dostrzegać to najlepiej. Ta
sama twarz, te same oczy i dokładnie to samo spojrzenie. Przeszywające twój
umysł doszczętnie.
- Ale co on tu robi? Po kim odziedziczyłby takie
umiejętności?
- Najwidoczniej dziedziczenie nie chodzi tylko po linii prostej,
czasami lubi się zakręcić. W takich właśnie wypadkach dzieją się nadzwyczaj
interesujące rzeczy.
- Nie mów, że to interesujące. Ten chłopak cierpi i ucierpi
jeszcze bardziej. A będzie to twoja cholerna wina! Po co i dlaczego? Lubisz się
bawić uczuciami ludzi? Śmieszy cię to? Najpierw ja, a teraz on! Czy naprawdę
sprawia ci to aż taką przyjemność?!
- Po co mnie tak od razu osądzać? Ale w sumie to masz rację.
To jest szampańska zabawa.
I wyszedł. Co ten skurwiel sobie wyobraża?! Bawić się tak
kosztem innych. Ile to jeszcze potrwa?
Wonho povs.
Następny dzień. Operacja zaplanowana na godzinę 10 rano. Po
wykonaniu porannych czynności przyszła po mnie pielęgniarka. Zawiozła mnie na
salę operacyjną. Siedziałem na wózku. Moja głowa umieszczona była w czym co ją
podtrzymywało w pionie.
- Proszę zacząć odliczać powoli od 10 z dół- pierwsze słowa
jakie usłyszałem na sali. Wiedziałem co to oznacza. Narkoza.
- 10…9…8…7…6…5…4…3- mój wzrok zaczął tracić na ostrości- 2…1-
kompletnie straciłem świadomość.
Obudziłem się w łóżku. Światło niemiłosiernie raziło mnie w
oczy. Byłem nieobecny. Czułem się jakbym przespał kilka lat. Ospały i zmęczony.
Uniosłem się delikatnie na łokciach i rozejrzałem do o koła. Na stoliku stała
kartka z napisem: „kiedy się obudzisz zadzwoń dzwonkiem, czerwony przycisk”.
Odnalazłem odpowiedni guzik umieszczony na łóżku i już po kilku minutach do
pomieszczenia wszedł Minhyuk.
- Jak się czuje mój pacjent?- zapytał chłopak regulując
posłanie tak żebym siedział.
- Dość słabo- odpowiedziałem szczerze.
- No wybudzenie po operacji nigdy nie jest przyjemne. Pozwól,
że zmienię ci opatrunek.
Kiedy chłopak to powiedział dopiero zorientowałem się, iż mam
bandaże na głowie. No tak operacja na otwartej czaszce, czego innego mogłem się
spodziewać. Pewnie przeszkadzających włosów też się pozbyli. Czego się nie robi
dla zdrowia.
- Ile jeszcze będę musiał tu leżeć?- zapytałem.
- Po trzech dniach możesz wrócić do siebie na oddział. Przed
wypisem zrobimy jeszcze badania kontrolne. Po tygodniu przyjdziesz je powtórzyć,
jeśli będą pozytywne spotkamy się za kolejny miesiąc, jednak jeżeli okażą się negatywne.
Lepiej nie myśleć o tym co się wtedy stanie. A teraz życzę miłego dnia. Wypoczywaj.
--------------------------------------------------
... wiem że długo mnie nie było wyjaśnię wszystko jeszcze dziś
Ati
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz