Drugi dzień leżenia na tym piekielnym łóżku zaczął mnie
powoli doprowadzać do pasji. Nie miałem czym zając swoich myśli, dlatego wciąż
byłem rozdrażniony. Moje przemyślenia nie jeden raz schodziły w kierunku HyeRym
i I.M. Te dzieciaki naprawdę przeszły wiele, a najlepsze jest to, że żyli bez
świadomości o tym co zgotował im los. Mnie wychowywał przynajmniej ojciec.
Tak w sumie to nawet nie pamiętam mamy. Tata nigdy o niej nie opowiadał. Nie lubił tego tematu. Zbywał mnie zanim rozmowa zaczęła się rozkręcać. Ale miałem rodzinę. Mój staruszek był dla mnie całym światem, co prawda często się go nie słuchałem albo broiłem, ale miałem wtedy jakieś 14 lat. Byłem ciekawy wszystkiego i nie myślałem o konsekwencjach. No bo kto by nie chciał wejść do laboratorium, w którym przeprowadza się badania na fragmentach ludzkiego mózgu? Ja chciałem i to bardzo. Co prawda później dostałem karę i musiałem siedzieć w recepcji w przemiłymi wtedy starczymi paniami, które to zachwycały się moją osobą, bo same chciałyby mieć dziecko, a przez prace w ośrodku nie mogą. Zachciało się pracy której nie można stracić to trzeba liczyć się z konsekwencjami. Wracając do tego jaki los spotkał rodzeństwo. Nadal zastanawiam się w jakim sposób oboje o tym nie wiedzieli. Może ich psychika była na tyle krucha, że chcieli o tym po prostu zapomnieć. Ich podświadomość stworzyła sobie barierę obronną która nie dopuszczała do tego, aby dowiedzieli się i zostali zupełnie sami. To co teraz dzieje się, ten huragan myśli w ich głowach. Powinienem chwilowo zając się swoim problemem, lecz nie potrafię. Ta dwójka w jakiś sposób stała się dla mnie ważna. Są jak moje rodzeństwo, którego nigdy nie miałem. Dobrze, że został mi jeszcze tylko jeden dzień siedzenia w czterech ścianach. Mam już serdecznie dość nic nie robienia. Oby nic złego się nie działo pod moją nieobecność.
Tak w sumie to nawet nie pamiętam mamy. Tata nigdy o niej nie opowiadał. Nie lubił tego tematu. Zbywał mnie zanim rozmowa zaczęła się rozkręcać. Ale miałem rodzinę. Mój staruszek był dla mnie całym światem, co prawda często się go nie słuchałem albo broiłem, ale miałem wtedy jakieś 14 lat. Byłem ciekawy wszystkiego i nie myślałem o konsekwencjach. No bo kto by nie chciał wejść do laboratorium, w którym przeprowadza się badania na fragmentach ludzkiego mózgu? Ja chciałem i to bardzo. Co prawda później dostałem karę i musiałem siedzieć w recepcji w przemiłymi wtedy starczymi paniami, które to zachwycały się moją osobą, bo same chciałyby mieć dziecko, a przez prace w ośrodku nie mogą. Zachciało się pracy której nie można stracić to trzeba liczyć się z konsekwencjami. Wracając do tego jaki los spotkał rodzeństwo. Nadal zastanawiam się w jakim sposób oboje o tym nie wiedzieli. Może ich psychika była na tyle krucha, że chcieli o tym po prostu zapomnieć. Ich podświadomość stworzyła sobie barierę obronną która nie dopuszczała do tego, aby dowiedzieli się i zostali zupełnie sami. To co teraz dzieje się, ten huragan myśli w ich głowach. Powinienem chwilowo zając się swoim problemem, lecz nie potrafię. Ta dwójka w jakiś sposób stała się dla mnie ważna. Są jak moje rodzeństwo, którego nigdy nie miałem. Dobrze, że został mi jeszcze tylko jeden dzień siedzenia w czterech ścianach. Mam już serdecznie dość nic nie robienia. Oby nic złego się nie działo pod moją nieobecność.
Kihyun povs.
Nieobecność mojego przyjaciela daje się odczuć. Przez
ostatnie kilka dni nie miałem prawie w ogóle przerwy. Latam od jednego do
drugiego pacjenta przeprowadzając często dość ciekawe rozmowy.
- Jak to owczarek niemiecki ugryzł panią w kostkę?- zapytałem
starszą panią.
- No byłam na meczu i oglądałam grę mojego wspaniałego
wnuczka- Wonho coś ty zrobił tej pani z głową- nagle zza krzaków wyszedł
ogromny pies i zaczął mnie gonić. Uciekałam ile sił w nogach, ale on
był szybszy. Dopadł mnie. Gdyby nie mili chłopcy już by było po mnie.
- Rozumiem.
Zaburzenia senne plus własny świat. Zanotowałem w karcie
pacjentki wszystko co było mi potrzebne i opuściłem pomieszczenie. Kierowałem
się teraz do mojego gabinetu, aby odłożyć obecnie trzymane przeze mnie dokumenty, a zabrać kartę goryla z pokoju numer 2. Wchodząc do pomieszczenia I.M siedział
jak zwykle przy szklanym stoliku na środku pomieszczenia. Myślał o czymś,
zresztą jak zwykle ostatnimi czasy.
- Hej młody, małpolud czeka. Idziesz?
W odpowiedzi pokiwał mi głową i natychmiast zerwał się z
miejsca. Ja zabrałem szybko teczkę pacjenta i razem wyszliśmy na korytarz.
Biały długi korytarz. Jak tak sobie myślę na dłuższą metę to musi być nużące.
Ten sam kolor bez przerwy. I czemu akurat biały? Na czerwonym przynajmniej
nie byłoby widać śladów krwi. U nas tego nie widać, ale na innych oddziałach
się zdarza. Podążając do celu napotkałem osobę, której się kompletnie nie
spodziewałem.
- Dzień dobry prezesie- ukłoniłem się nisko przed
najważniejszą osoba w całym tym budynku.
- Witaj Kihyun, jak się sprawy mają?- zapytał jednocześnie
zabierając z moich rąk teczkę.
- Ostatnio mam sporo obowiązków, jednak nic nadzwyczajnego.
Daję sobie radę.
- Słyszałem, że tymczasowo zastępujesz Wonho. Dzieciak ma
duży potencjał i zgarnął najtrudniejsze przypadki. Na pewno dajesz sobie radę? Mogę przydzielić ci kogoś do pomocy- oddał mi papiery i lekko się uśmiechnął.
- Naprawdę nie trzeba. Wonho darzy mnie swoim zaufaniem
bardziej, niż kogokolwiek w tym ośrodku. Wie, że nie zrobię nic głupiego bez
jego zgody- mam nadzieję, że nie przegiąłem.
- Mhm rozumiem. Zaufanie jest ważne, lecz trzeba uważać. Nie
każdy jest tego godzien. A co to za młodzieniec za tobą?- zadał pytanie.
- Lim Changkyun, stażysta. Bardzo inteligentny.
Starszy facet zlustrował go wzrokiem, a na jego twarzy
zagościła mina akceptacji.
- Ucz się młody. Bądź ciekawy wszystkiego. Tylko ciekawscy
zajdą daleko- powiedział to i po prostu nas wyminął.
Ta wymiana zdań była dość intrygująca. Od kiedy staruszek
zaczął gadać zagadkami? Coś się w nim ostatnio zmieniło. A ja do końca nie wiem
co. Stwierdziłem, że nie ma sensu zawracać sobie tym głowy. Po prostu wróciłem
do pracy znowu kierując się do sali numer 2.
Wonho povs.
Zamiast odpoczywać moje myśli wciąż krążyły wokół ostatnich
wydarzeń. Nie potrafię myśleć o niczym innym. Musze porozmawiać z HyeRym i I.M.
Dłużej nie wytrzymam. Nic nie robienie mnie męczy. Zadzwoniłem dzwonkiem, a po
chwili do pokoju wszedł Minhyuk. Dobrze się złożyło, że on a nie pielęgniarka.
- Potrzebuję wcześniejszego wypisu- powiedziałem stanowczo.
- Chyba cię pogięło. Nie dostaniesz go. Nie ma takiej opcji. A co jak szwy puszczą? Trzy dni to i tak minimalny czas. Normalnie powinieneś
leżeć 2 tygodnie.
- Nie potrafię tu bezczynnie leżeć. Potrzebuje roboty. Muszę wiedzieć co się dzieje na oddziale.
- Nie wypisze cię, ale mogę po kogoś zadzwonić jeśli cię to
zadowoli.
- Naprawdę zrobisz to dla mnie?- nie byłem pewien jego słów.
- Pewnie, dzisiaj mam dobry humor. Operacje na otwartej
czaszce zawsze mi go poprawiają. Wiedziałeś, że wystarczy w odpowiednim miejscu
naruszyć rdzeń kręgowy, aby zabić człowieka? Szukanie tego punktu sprawia
naprawdę ogrom frajdy- zaśmiał się i opuścił pomieszczenie.
Powiedzcie mi, co jest z nim nie tak?
Po jakimś czasie, w trakcie którego oczywiście umierałem z
nudów, ktoś zapukał do moich drzwi. Po szybkim „wejść” z mojej strony w drzwiach
zobaczyłem przystojnego bruneta. I.M?
XXX povs.
- Naprawdę myślisz, że to jego syn? Nie mamy na to żadnych
dowodów.
- Mój drogi przyjacielu dowody są zawsze. Analiza krwi mówi
wszystko.
- Skąd wy macie jego krew?
- Rządowe wyniki badań da się wyciągnąć. Oczywiście za
odpowiednią opłatą, a z drugim panem nie było problemów. Wszystko było w ostatniej teczce lekarskiej.
- Wiesz, że grzebanie w dokumentach jest karane?
- Ale mi nic nie grozi. Przecież nikt tu nie zaglądał od
bardzo dawna. Nawet się o tym nie dowiedzą.
- Ugh, jaki ty jesteś uparty. Więc analiza wykazuje, że są
spokrewnieni?
- Jak najbardziej. Myślę, że niedługo powinniśmy zacząć
działać. Nie ma potrzeby dłużej czekać. Jego stan jest już stabilny.
- Oszalałeś. On nie powinien o tym wiedzieć. Wiesz co może
sobie zrobić, kiedy się dowie. To się dobrze nie skończy.
- Wiesz, że prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw. Lepiej żeby dowiedział się od nas, niż tego idioty w goglach w najbliższej przyszłości.
On lubi wtykać nos z nie swoje sprawy, więc możliwe, że już coś wie.
- Powiedzmy mu za kilka dni. Dajmy jeszcze chwilę czasu. On
tego potrzebuje.
- Niech ci będzie. Najpóźniej za 3 dni.
Wonho povs.
W progu moich drzwi stał I.M. Nie spodziewałem się tego, jednak może los w końcu się do mnie uśmiechnął? Miałem z nim porozmawiać jak
wrócę jednak mam okazję, której nie mogę zaprzepaścić. Chłopak wszedł do pokoju
zamykając za sobą drzwi, następnie usiadł na niewielkim i pewnie niezbyt
wygodnym krześle postawionym obok łóżka. Spuścił głowę w dół jakby nie chciał
na mnie patrzeć.
- Aż tak źle wyglądam, że spuszczasz wzrok?- zapytałem, a
chłopak wydawał się być zmieszany.
- To nie tak. Po prostu- przerwał- jak się czujesz hyung?-
chwila, czy on powiedział to co usłyszałem?
- Mógłbym zapytać ciebie o to samo. Co jest? Nigdy nie
używałeś zwrotów grzecznościowych. Gdzie się podział mój ulubiony zbyt pewny
siebie, pyskaty stażysta?- chciałem rozluźnić atmosferę, ale chyba nie koniecznie
mi to wyszło.
- Nie ma go już. Od samego początku powinienem zachowywać się
spokojniej.
- I.M nawet mnie nie wkurzaj. Strzeliłem go w głowę z
otwartej dłoni. Kluczem do sukcesu jest bycie ciekawym i pewnym tego co się
robi. Nawet jak wiesz, że coś jest zabronione, ale robisz to przez ciekawość to
nie przestawaj. Wiem z własnego doświadczenia. Nie często można zobaczyć
eksperymenty na prawdziwym mózgu- uśmiechnąłem się lekko.
- Widziałeś na własne oczy taki eksperyment?- oczy mu się
zaświeciły.
- Tak, miałem jakieś 14 lat. Później przez kilka miesięcy
musiałem za karę siedzieć w recepcji, ale uwierz dla tego co udało mi się
zobaczyć, warto było. Od tamtego czasu ten eksperyment nie był powtarzany.
- Od jak dawna tu jesteś? Nigdy nic nie słyszałem o twojej
przeszłości- do ciekawskich świat należy.
- W sumie jestem tu od piątego roku życia o ile dobrze
pamiętam. Moja matka umarła, a ojciec dostał propozycje pracy tutaj. Nie chciał
mnie zostawiać.
- Twój ojciec tu pracuje?
- Tak. Jest dyrektorem naszego oddziału. Pewnie się już
widzieliście.
- W sumie to nie było okazji.
- Kiedyś was sobie przedstawię. Do tego czasu musisz zdobyć
dużo wiedzy, żeby zabłysnąć w jego oczach. Może wygląda przyjaźnie, ale jeśli
chodzi o pracę to jest bardzo stanowczy i surowy. Nawet ja nie raz dostałem po
łbie. I.M mam do ciebie jedną prośbę.
- Jaką?
- Weź się w garść i porozmawiaj ze swoją siostrą. To wam obu
pomoże.
Ati
Ati
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz