Człowiek przybyły z zewnątrz nie był normalny. W jego oczach
lśnił obłęd, a grymas na twarzy, rzekomo wyrażający uśmiech, przyprawiał o
dreszcze. Zdecydowanie znalazł się w tym miejscu z pewnych przyczyn, tylko z
jakich. Rozkaz z góry? Zaproszenie jako wybitnego lekarza? Będę musiała
dowiedzieć się więcej na jego temat. Póki co wiem, że jego okrucieństwo nie zna
granic. On nawet nie traktuje nas jak ludzi. Zdążył już pobić HeeJun’a. On jest
przecież dzieckiem, próbując pomóc sama dostałam po twarzy. Boje się, że to może
zajść za daleko. Jest tu zaledwie dwa dni, a moje zdrowie psychiczne zostało już
wystawiona dwukrotnie na próbę i coś mi się wydaje, iż będzie to częstsze niż
zazwyczaj.
Po przemówieniu tego człowieka, jeśli człowiekiem można go
nazwać, zaczęły się nasze testy. Biegi, rzuty, skoki wzwyż i w dal podnoszenie
ciężarów i oczywiście pływanie. Na moje szczęście dzisiaj pływamy na basenie,
czuje się dobrze kiedy wiem, że mam grunt pod nogami. Musieliśmy ubrać na
siebie stroje sportowe, więc na chwile rozstałyśmy się z chłopakami i udałyśmy w
kierunku damskiej szatni. Przez to, że bardzo często ćwiczyliśmy każde z nas
miało własną szafkę w której oczywiście znajdowały się rzeczy potrzebna na
treningi. Nasza grupka uwinęła się dość sprawnie jedynie musiałam pomóc MiKi
założyć dokładnie strój. Wychodząc z szatni ku mojemu zdziwieniu nie było
jeszcze chłopaków. Skoro mamy na nich czekać, zaczęłyśmy rozgrzewkę. Seria
przysiadów skłony, jednak nieoczekiwanie usłyszałam krzyk. Hałas dobiegł z
męskiej szatni. Nie czekałam, aż usłyszę coś gorszego i ruszyłam w tamtą stronę.
Miałam małe obawy czy aby na pewno mogę tam wejść, ale jeżeli stało się coś
poważnego powinnam tam być. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to pół nagi
YouJin który nie zdążył wsunąć na siebie koszulki do pływania, lecz teraz nie
jest to istotne.
- Co się stało?!- praktycznie na nich krzyknęłam z powodu
emocji.
- JiHun…- tylko tyle powiedział mi najstarszy sam będąc w
szoku.
JuHun leżał na podłodze zwijając się z bólu. Jakiego? Nie
mam pojęcia. Trzymał się za głowę prawie wyrywając sobie włosy. Musiało to być
nie do zniesienia.
- Zabierz to ode mnie- wysapał z trudem.
Nie rozumiałam kompletnie o co mogło chodzić. Pierwszy raz
widzę u niego takie zachowanie.
- HeeJun leć na hale po pomoc, powinni mieć tam nosze-
zaczęłam wydawać rozkazy- SeungJun, biegnij jak najszybciej potrafisz do
budynku szpitalnego zawiadom o całej sytuacji. InSeong proszę cię powiadom o wszystkim dziewczyny i je uspokój- chłopaki pobiegli tym samym jedynie do
pomocy został mi YouJin- Jin podaj z apteczki koc termiczny.
- Się robi- chłopak uwinął się szybko dzięki czemu chwilę potem JiHun był już przykryty.
Zaczęłam głaskać młodszego po głowie. Nie wiem czy coś to
da, ale na pewno dzięki temu nie czuje się samotny. Walczy z tym dla kogoś.
- Zdejmij koszulkę- rozkazałam.
- Eunhwa nie za wcześnie...
- Kuźwa YouJin zdejmuj i nie gadaj!
Po moim wrzasku posłusznie wykonał moje polecenie. Szybko
pobiegłam do łazienki i zwilżyłam materiał, aby następnie przyłożyć go do czoła
JiHun’a.
Później wszystko zadziało się szybko. Przyszła pomoc.
Chłopaki wynieśli poszkodowanego z pływalni, zanosząc tym samym do szpitala.
Zostałam sama w osłupieniu w męskiej szatni.
*JiHun*
To pierwszy raz gdy atak był tak długi i silny. Zazwyczaj
kończyło się na szumie w głowie i piszczeniu w uszach, ale zawsze były to
dźwięki. Nigdy mnie to nie bolało. A tym razem czułem się jakby coś wypalało mi
mózg, jakby jakaś siła chciała przejąć nade mną kontrole. Będę musiał
przeprosić wszystkich, zapewne bardzo martwili się o moją osobę. Jeśli opisywałbym wydarzenia, mające miejsce podczas ataku, pamiętam tylko rękę gładzącą moje
włosy. To mnie uspokoiło. Było pomocne. Nie byłem w stanie sprawdzić kto
sprawił moje cierpienie mniej uciążliwym.
Wstałem z białego łóżka szpitalnego. Do moich żył podpięte
były kroplówki. Ciekawe ile przeleżałem. Chciałem podjeść do zlewu, aby przemyć
twarz zimną wodą, jednak niewielkie lustro wiszące nad nim lekko mnie
odstraszyło. Mimo to stanąłem przed zlewem i puszczając wodę i zanurzając swoją
twarz w zimnym strumieniu. Podniosłem wzrok i zobaczyłem jego. Ta sama twarz,
te same ubrania, ale inny człowiek.
- Hej JiHun, stęskniłem się za tobą- uśmiechnął się.
Dlaczego patrząc w lustro on zaczyna żyć własnym życiem?
- Znikaj- powiedziałem chłodno.
- Ja nigdy nie zniknę, jestem HunJae i mam zamiar zastąpić
twoje miejsce.
Znowu ból głowy. Czy wcześniej to też była jego sprawka? Nie
myśl o nim. Przestań. Zostań sobą, zachowaj swoją tożsamość. Błagam niech
ktokolwiek tu przyjdzie.
Ponowna pobudka w tym samym miejscu. Znowu zemdlałem. Muszę nauczyć się nad tym panować.
- Hunnie wszystko w porządku?-usłyszałem to pytanie i
obróciłem moją twarz na lewo skąd dobiegał głos.
Eunhwa, obok niej siedziała Miki. Ucieszyłem się, że
przyszły. Teraz nie muszę się martwić pojawieniem się HunJae. On wystrzega się
ludzi.
- Tak, po prostu słabo się poczułem. Wydaje mi się, że po
prostu za szybko wstałem-uśmiechnąłem się delikatnie. Nie chce jej bardziej
martwic. I tak ma przez nas wszystkich wiele utrapień.
- Kiedy do nas wrócisz?- zapytała się Miki patrząc na mnie
swoimi wielkimi błyszczącymi oczami- tęsknię- złapała mnie za rękę.
- Nie jestem pewien, musiałbym zapytać się lekarza.
- A jak wrócisz to będziesz się ze mną bawić?- mała dalej ciągnęła
temat.
- Miki, nie męcz go słońce- upomniała ją Eunhwa.
Na moją twarz mimowolnie wypłynął szeroki uśmiech. One
zawsze przypominają mi prawdziwą matkę i córkę, chociaż wiem że to nie prawda.
- Eunhwa, mogłabyś mi podać wody?- Skutecznie odwracam uwagę
od Miki, którą od razu wciągam na łóżko, żeby usiadła obok mnie.
- Już ci podaje- dziewczyna sięgnęła na stolik, gdzie z
dzbanka nalała przezroczystą ciecz do niewielkiego szklanego kubeczka położonego
tuż obok. Kiedy się odwróciła popatrzyła z politowaniem na małą która zaczęła
się bawić palcami mojej dłoni.
- Dziękuję.
*MinJi*
Od wczorajszego wypadku lekarze bardziej na nas uważali.
Pewnie zaczęli się obawiać, że ich eksperyment umrze śmiercią naturalną wraz z
JiHun’em. My jako grupa także odczuliśmy to wydarzenie. Nawet YuBin i SeungJun,
którzy byli uznawani za najbardziej rozrywkowe i roześmiane osoby trochę przygaśli.
Aktualnie prawie wszyscy siedzieliśmy teraz w salonie. Eunhwa i jej nieodłączna
towarzyszka poszły do szpitala sprawdzić, czy przypadkiem stan JiHun’a się nie
poprawił. Moje miejsce przypadło na kanapie obok HeeJun’a. Miałam przy sobie
szkicownik i ołówek więc w między czasie bazgrałam sobie po kartce, a mój rówieśnik
raz po raz zerkał przez moje ramie. Nie specjalnie mi to przeszkadzało, dlatego
dalej ze spokojem kreśliłam bliżej nieokreślone kształty. Nikomu nie śpieszyło się
do rozmowy więc jedynym dźwiękiem w pomieszczeniu było szuranie ołówka po
kartce.
Kiedy skończyłam rysować moim oczom ukazał się płonący dom. Czemu
to narysowałam? Sama nie wiem. Kiedy na niego patrzę wydaje mi się dziwnie
znajomy, ale nie ma takiego budynku na terenie ośrodka.
- Dlaczego akurat płomienie?-
do moich uszu dobiegło pytanie, wypowiedział je oczywiście mój
obserwator.
- Nie wiem, jakoś tak wyszło- powiedziałam prawdę.
- Podziwiam cię, że jesteś w stanie coś takiego wymyślić.
- Nie jestem pewna czy aby na pewno jest to wyłącznie
wytworem mojego mózgu. Wydaje mi się jakbym już to gdzieś widziała. Tylko nie
wiem gdzie.
Chłopak zamyślił się przez chwilę. Po czym powiedział:
- Może to jakiś obrazek z książek, albo narysowałaś swoją
wersje jakiegoś obrazu?
-Wydaje mi się, że pamiętałabym coś takiego- wymamrotałam
pod nosem i przewróciłam szkicownik na kolejną stronę.
*YouJin*
Denerwowałem się stanem zdrowia młodszego. Sam wczoraj
przesiedziałem przy nim cały dzień no i jeszcze pół nocy. O drugiej w nocy
przyszła do nas Eunhwa i kazała mi wracać i się położyć. Z początku nie chciałem
jej słuchać jednak po rozmowie z nią faktycznie uświadomiłem sobie, że jestem
zmęczony, a dalsze siedzenie tu nic nie da. Wróciliśmy razem do budynku
mieszkalnego i życzyliśmy sobie dobranoc. Następnego dnia od razu po śniadaniu
najstarsza z dziewczyn powiedziała o swoim zamiarze pójścia do szpitala. Z
początku chciałem iść z nią, jednak po słowach „Marnie wyglądasz, lepiej
odpocznij” wiedziałem, iż dalsze kłótnie nic by mnie zmieniły. Dziewczyna wzięła
ze sobą najmłodszą i zniknęły.
W ten oto sposób nie ma ich od trzech godzin, a ja siedzę w
salonie przy stole i martwię się zamiast, jak poleciła brunetka, odpocząć.
- YouJin?- na moim ramieniu spoczęła dłoń Eunhwa.
Chwila, czy ja się właśnie zamyśliłem?
- Aa yyyy przepraszam mówiłaś coś?- powiedziałem lekko zmieszany
zaistniałą sytuacją.
- Tak, powiedziałam że JiHun się już obudził i nic złego mu
nie jest, dlaczego nie słuchałeś?
- Wybacz zamyśliłem się- przetarłem kark dłonią ze
zdenerwowania- A właśnie kiedy go wypiszą?
- Jutro rano mam po niego przyjść.
Na ostatnie zadnie pokiwałem tylko twierdząco głową. Kamień
spadł mi z serca dowiedziawszy się o stabilnym stanie zdrowia chłopaka. Przez
cały czas twierdziłem, iż zaistniała sytuacja była moją winą. To ja jestem za
nich odpowiedzialny. Jestem najstarszy i powinienem wszystkiego dopilnować. Z
nerwów zacisnąłem mocniej swoje dłonie które miałem oparte na stole.
- Nie obwiniaj się- delikatna dłoń brunetki pogładziła moje
spięte dłonie, a sama dziewczyna usiadła naprzeciw mnie- wiem, że bierzesz całą
winę na siebie. Zawsze tak robisz, gdy dzieje się coś złego. Ale to naprawdę to nie jest twoja wina.
- Jestem najstarszy powinienem sobie poradzić ze wszystkim.
A w tamtym momencie, nie wiedziałem co powinienem zrobić, stałem jak słup soli.
Gdybyś nie wbiegła wtedy do szatni, to mogłoby się to skończyć znacznie gorzej.
- To był dla ciebie szok. Stało się to pierwszy raz. Ja sama
w pierwszej chwili oniemiałam, więc spróbuj się nie obwiniać. Dobrze? Jesteś
wspaniałym autorytetem, silną osobą. I jesteś nam potrzebny taki jaki
jesteś.
Przez całą ta rozmowę jej ręce gładziły moje. To było miłe.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wooo udało mi się napisać to w miarę szybko. Ktoś jest ze mnie dumny?
Ati
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wooo udało mi się napisać to w miarę szybko. Ktoś jest ze mnie dumny?
Ati
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz