Dni mijały, a ośrodek jak gdyby uśpiony w lodowej kopule, nie zmieniał się. Dzieciaki nadal pracowały nad osiągnięciem doskonałości ciała i umysłu. Pracownicy tego miejsca pozostali tacy sami, tylko z dnia na dzień stawali się starsi i starsi. Od ostatniego omdlenia JiHun’a mięły 2 tygodnie. Wszystkim mogłoby się zdawać, że jego sytuacja unormowała się, jednak chłopak nie był już taki jak wcześniej. Stał się przezorny. Zaczął uważać na wszystko wokół, nie spędza czasu w samotności jak wcześniej. Zanim nastało to wydarzenie lubił posiedzieć sam w ciszy- tylko on i jego myśli. Teraz zawsze otacza się ludźmi. Czy to ze względu na jego bezpieczeństwo w przypadku omdlenia?
Jest jeszcze jedna rzecz, a tak w sumie to osoba, która
powinna była zostać zmieniona, a została. Hyungwon który początkowo miał wyjechać, został. Podobno w jego poprzedniej pracy zdarzył się niefortunny wypadek przez
co poprzedni budynek już nie funkcjonuje. Czy jego dalszy pobyt jest mile
widziany? Tego musimy dowiedzieć się od naszych bohaterów.
Min Ji
Wszyscy mamy jakieś problemy. Tak jest od zawsze i tak
pozostanie. Nie ma człowieka, który byłby obojętny na swoje smutki. Pozornie
może się wydawać, że nic nas nie gryzie, że wszystko w porządku. Jednak jeśli
człowiek zostanie sam, to zaczyna myśleć. A to co uda mu się wydedukować nie zawsze
ukazuje się w jasnych barwach. Jeśli spojrzymy na nas z pewnej odległości
dostrzeżemy na naszych twarzach bliznę. Nie taką normalną, mówimy oczywiście o
utrapieniu. Jednak każda taka blizna powstała w skutek innych wydarzeń. Jeśli
miałabym oceniać innych mówiąc o skutkach powstawania blizn największy ciężar
noszą najstarsi. Odpowiedzialność i szybkie dorastanie. W szczególności to
pierwsze stało się krzyżem który ledwo mogą dźwigać. Natomiast o istnieniu
mojej blizny dowiedziałam się dzisiaj. Płonący domek. To nie mógł być
przypadek. Ja czuje, że to miało jakieś znaczenie. Widziałam to. Może nawet tam
byłam. Rozmyślając o mojej przeszłości nie mogłam przypomnieć sobie nic sprzed
trafienia do tego miejsca. Muszę dowiedzieć się jak najwięcej. Ktoś w tym
przeklętym ośrodku musi wiedzieć, co się stało i jak tu trafiłam.
- Eunhwa mogę chwilę z tobą porozmawiać?- weszłam do
salonu i od razu wzrok każdego spoczął na mnie. Poczułam się niezręcznie, ale
muszę się czegoś dowiedzieć.
- MinJi? Pewnie, już do ciebie idę.- zdjęła ze swoich kolan
Miki i poszła ze mną do pokoju obok.
Usiadłyśmy na łóżku, a mi trudno było zacząć mówić. Po
dłuższej chwili jednak zrobiłam, to co do mnie należało.
- Czy pamiętasz dzień w którym tu trafiłam?- na te słowa
dziewczyna uśmiechnęła się.
- Tego dnia nie da się zapomnieć. Mała zapłakana dziewczynka
po prostu stała w holu. Nie docierało do niej nic, a w całym budynku roznosił
się tylko jej płacz. YouJin poczuł, że powinien pomóc. Chciał cię uspokoić jednak
nie najlepiej mu to wyszło. Głupie miny i miły głos to chyba nie jest jego
najlepsza strona. Wtedy do ciebie podeszłam. Spytałam jak masz na imię.
Wiedziałam, że mi nie odpowiesz, ale spokojnie się przedstawiłam i za rękę
zaprowadziłam do salonu. Usiadłaś na kanapie, ale płacz dalej zalewał twoje oczy
i wtedy wkroczył HeeJun. Przytulił się do ciebie i nie chciał puścić. To było
urocze zważając, że byliście rówieśnikami, a on o tym jeszcze nie wiedział. Po
jego wielkim przytulasie uspokoiłaś się i poszłaś spać. Na następny dzień
dostaliśmy kilka danych o tobie. Powiedzieli, że jesteś MinJi i w wyniku
wypadku masz amnezje i nie pamiętasz za wiele ze swojej przeszłości. Dostałam
od nich twój paszport, który podobno miałaś przy sobie.
- Czy powiedzieli coś więcej o tym wypadku?
- Niestety nie, a jeśli chodzi o paszport, to mam go nadal. Chciałam ci dać na urodziny, ale chyba ci na nim zależy. Przyjdź o mnie
wieczorem, bo będę musiała go jeszcze poszukać.
JiHun
Cieszę się ze mogę spędzać czas z nimi. Od tamtego zdarzenia
ból się nie powtórzył, piszczenie w uszach także ustało. Ale on nadal próbuje
atakować, kiedy jestem sam, mimo że nie daje mu takiej możliwości, on szuka,
błądzi i czasem znajduje. Wykorzystuje każdą sekundę mojej nieuwagi. On jest we
mnie. Ja to wiem. Tylko jak mam go pokonać? Nie jestem taki jak on. Nie potrafię
czuwać przez cały czas.
Z rozmyślania wyrwał mnie głos jednego z opiekunów, który
niedawno musiał wejść do pomieszczenia.
- Wszyscy macie się zameldować w starym szpitalu za godzinę.
Rozkaz głównego lekarza, więc nie radzę się spóźniać. – i wyszedł.
Stary szpital? Dlaczego akurat tam? Wydaje mi się, że 2 lata
temu został zamknięty przez złe warunki do prowadzenia badań. Dlatego właśnie
zbudowali nowy, ale może coś wyremontowali? Nie mam pojęcia, ale za godzinę
powinienem się dowiedzieć. Poszedłem poinformować resztę o rozkazie który
dostaliśmy.
YouJin
Po co nas wezwali? Stary szpital jest naprawdę odrażający. W
końcu nikogo tu nie było przez 2 lata. Jeden z pracowników prowadził nas
mrocznymi korytarzami do sali. Różniła się znacząco wyglądem od całej reszty
budynku. Była nowa. Ściany idealnie białe. Sprzęt nieużywany, a w powietrzu
unosił się zapach idealnej czystości.
Stanieliśmy w szeregu naprzeciwko Hyungwon’a.
- Witajcie moje słodkie dzieciaczki- jego sposób mówienia był
przerażający- jak miło, że dotarliście tu na czas. Skoro już tu jesteście
myślę, że możemy zaczynać.
Przeszliśmy do ogromnej białej hali. Nie mam pojęcia, kiedy zdążyli to wszystko odnowić, ale najwidoczniej była to sprawka Hyungwon’a. Na środku
stało 9 foteli. Każdy miał pasy do przypięcia. Poczułem się przerażony. Jak w
psychiatryku.
- Witam w strefie moich badań- uśmiechnął się diabelsko- to
jak będzie przebiegała nasza współpraca zależy tylko od was. Proszę o
zajęcie miejsc.
Spojrzeliśmy po sobie, ale kolejność chyba nie miała
znaczenia. Skinąłem głową i ruszyłem jako pierwszy w stronę fotela, aby dodać im
odwagi. Kiedy już siedzieliśmy asystenci przypięli nas pasami. Były naprawdę mocne.
- Dzisiaj badamy wasze impulsy nerwowe w mózgu, więc zostaniecie podłączeni do specjalnego urządzenia, a moim skromnym zadaniem
będzie obserwacja oraz wprowadzanie różnych czynników pomagających przy badaniu.
W ten sposób siedzieliśmy chyba 3 godziny. Nasze organizmy były
po prostu wystawione na próbę. Podawali nam dożylnie różne środki. Nie jestem w
stanie powiedzieć co to było, ale MinJi skanowała całą sytuacje i jestem
pewien, że nie przeoczyła niczego. Obserwowałem również HeeJun’a. Przy
zobaczeniu serii strzykawek twarz mu pobladła. Jednak zachował względny spokój.
Jednak przy drugiej serii dostał ataku paniki. Zaczął się kręcić i szamotać.
Jednak pasy trzymały go mocno. Wiedzieli dobrze jak się przygotować. Myślę, że
oni wiedzą o nas więcej niż my sami. Eunhwa, która siedziała obok chłopaka
chciała go uspokoić. Cały czas do niego mówiła. Nie słyszałem co, ale wiem
jedno- nie zadziałało. Hungwon podszedł do chłopaka i z całej siły uderzył go
łokciem w głowę. Widok nie był przyjemny. Z rany na głowie sączyła się krew. A
HeeJun był nieprzytomny. Byłem załamany. Nie mogłem nic zrobić. Obiecałem
sobie, że będę ich chronić, a tym czasem siedzę przypięty i nic nie mogę zrobić.
Ta bezradność jest frustrująca.
- Oho- usłyszałem nad swoją głową- ktoś się chyba
zdenerwował- Hyungwon chwycił mnie za podbródek i podniósł moją twarz do góry.-
Widzę chłopcze, że jesteś dość nerwowy. Może powiesz mi co się stało.- ostatnie
zdanie wyszeptał mi do ucha.
- Zostaw moją rodzinę- wysyczałem przez zęby.
- Hahaha- zaśmiał się na całą sale odchodząc ode mnie- gdyby
to było takie łatwe- zatrzymał się w miejscu- a może jest?
Po tym zdaniu gwałtownie się obrócił i biorąc duży zamach
przyłożył mi prosto w lewy policzek. Zapiekło. Uderzenie było naprawdę mocne. Poczułem,
że coś ścieka po Moim policzku. To krew. Zabije go kiedyś. Za te wszystkie
krzywdy.
- Hy- znowu się zaśmiał- lubię cię chłopcze. Jesteś silny i
masz temperament, ale za mną nie wygrasz- obracał coś w palcach, to była żyletka.
Podły drań. Zacisnąłem mocno pięści.
- Ktoś jeszcze ma coś do powiedzenia?- zapytał z wyższością
wyczuwalną w głosie.
Cała sala zamilkła. Do końca badań wszyscy siedzieli
spokojnie.
YuBin
Po wyjściu ze szpitala wszyscy czuli się naprawdę nie najlepiej. Wszelka radość uleciała z nas, a przygnębienie wzięło górę. Szliśmy
za jednym z opiekunów, który odprowadzał nas do budynku mieszkalnego. Szłam jako
pierwsza, więc widziałam w kieszeni jego spodni kawałek wystającej kartki ze
znaczkiem pocztowym. Poczta tutaj? Nie słyszałam nigdy, żeby ktoś dostał
list. Zresztą od kogo? Nie mamy rodziny, ani znajomych. Jednak ten kawałek
papieru zaintrygował mnie na tyle mocno, że postanowiłam go ukraść.
Przyśpieszyłam kroku i wpadłam na osobę idącą przede mną.
- Oj przepraszam, nie czuje się najlepiej, trochę kręci mi
się w głowie. Jeszcze raz przepraszam.
- Nic się nie stało. Ale uważaj.
No i kto jest genialny? Oczywiście, że ja. Wyciągnęła mu tą kartkę
z kieszeni i nawet się nie zorientował. Schowałam to do swojej kieszeni i
spokojnie zaczekałam, aż będziemy na miejscu. Wszyscy skierowali się albo do
swoich pokoi, albo do salonu. Ja natomiast poszłam w głąb korytarza i weszłam
do schowka. Zanim cokolwiek zrobiłam ktoś wszedł za mną.
- Co tu robisz?- spytał mnie InSeong.
- Ja, nic. Przyszłam tylko po szmatkę. Chciałam posprzątać trochę.
- Hahaha, gorszej wymówki to ja dawno nie słyszałem. Pamiętaj,
że ja widzę wszystko. Więc pokaż co wyciągnęłaś tamtemu gościowi z kieszeni.
Miał racje. Jego oczom nic nie umknie, więc nie widziałam
sensu dalszego kłamania. Ostrożnie wciągnęłam z kieszeni kawałek papieru i rozprostowałam.
- List. Do Eunhwa.- powiedziałam szeptem.
- Na pewno?
- Tak. Sam zobacz.- Podałam chłopakowi białą kopertę.
-Faktycznie. Ciekawe od kogo. Nie ma nadawcy. Może w środku
kryje się odpowiedz.
- In Seong nie otwieraj tego!- podniosłam głos, ale starałam
się nadal zachowywać z miarę cicho
- Czemu?
- To jest list. Listy są zazwyczaj bardzo intymne. Myślę, że
to może być coś prywatnego.
- Ale Yubin. Zastanów się. Listy? Nigdy nie było czegoś
takiego. A co jeżeli Eunhwa coś przed nami ukrywa? To może być klucz do
rozwiązania wielu naszych problemów- uśmiechnął się miło.
Przebrzydły manipulator. Jak można w ogóle myśleć o takich
rzeczach.
- Eunhwa nas kocha. To ona nas wychowywała. A ty myślisz, że
tak po prostu mogłaby być w zmowie z nim? Zabawny jesteś. Przypomnij sobie kto
ci zawsze pomaga, kto wstawia się za tobą gdy YouJin jest na ciebie zły.
In Seong spojrzał się na mnie. Moja słowa chyba mocno na
niego wpłynęły. Oddał mi list i wychodząc ze schowka rzucił tylko ciche „Rób co
chcesz”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz