Jakby
to powiedziała Jin: „takie są skutki picia wódki”. Tylko tu nie chodzi o alkohol. No może trochę. Ale tylko trochę. No bo kurde, jakby się nie założył to
nawet po pijaku by tego nie zrobił. Kto chciałby mnie tknąć? No nikt. Dobra, spokojnie mamy nowy dzień. Tak szczerze to mamy nowy tydzień, bo poprosiłam
szefa o wolne i nie wychodziłam przez te siedem dni z pokoju. Tak właśnie
rozwiązuje problemy. Fajnie nie? Przez cały tydzień przychodziła do mnie
ChaRin. Dużo z nią rozmawiałam o zaistniałej sytuacji. Rozmowa z nią jest
najlepszym lekarstwem. Ona jest jak matka, która nigdy nie obdarzała mnie
szczególną uwagą. Zawsze byłam jak taka niepotrzebna nikomu szmata, a Rin widzi
we mnie więcej. Jest moją przyjaciółką i nie mam wątpliwości, że nią
pozostanie. Wracając, nasze rozmowy kręciły się wokół tego co mam ze sobą zrobić i dlaczego nie potrafię się dogadać z Tae. Ja wiem, że powinnam z nim na spokojnie pogadać i powiedzieć co mi leży na sercu, ale nie potrafię. Gdy go widzę mam ochotę mu czasem przywalić. Może taki urok człowieka? Nie, Yoo to nie jest normalne.
pozostanie. Wracając, nasze rozmowy kręciły się wokół tego co mam ze sobą zrobić i dlaczego nie potrafię się dogadać z Tae. Ja wiem, że powinnam z nim na spokojnie pogadać i powiedzieć co mi leży na sercu, ale nie potrafię. Gdy go widzę mam ochotę mu czasem przywalić. Może taki urok człowieka? Nie, Yoo to nie jest normalne.
- Yoo
musicie sobie uciąć poważną rozmowę, tylko nie możesz na niego naskakiwać. Daj
mu spokojnie wytłumaczyć co się stało, przecież obie znamy Taehyun’a i wiemy, że
nie zrobiłby czegoś tak głupiego. Daj mu szansę. Mogę powiedzieć mu, że chcesz
z nim porozmawiać i żeby uważał na słowa, bo jesteś rozchwiana emocjonalnie.
- Mogłabyś?- spojrzałam na nią jak na aniołka.
- Dla
ciebie wszystko, ale muszę już iść- czas na trening.
*ChaRin*
Tak, Yoo zamknęła się na tydzień w pokoju. Nie powiem, iż popieram takie zachowanie,
ale po tym co ostatnio przeszła przydało jej się trochę odpoczynku. Pomimo tego,
że jej czas stanął w miejscu u reszty z nas działo się całkiem sporo. JB jak to
on pracował ciężko jako koń pociągowy (no cóż taka praca). Cały czas próbuje
się do mnie dobrać, się trzymam się, nie poddam się tak łatwo mój drogi. Moje
kochane 2Soo jak zwykle ma swoje drobne kłótnie, ale godzą się szybciej niż ja
zjadam czekoladę, więc jakiś dram wielkich to nie było. Natomiast ja zaczęłam pracę jako
pełnowymiarowa modelka. Po tygodniu już 3 sesje za mną. Ponadto byłam u
dietetyka, który stwierdził, że jeśli zgubi 3kilo moja waga będzie idealna. Jak
ja mam do jasnej cholery zgubić to 3 kilo?! Do tego mam dietę, a niedługo są urodziny
JB i ja tego wszystkiego nie będę mogła jeść. Płaczę. Mam teraz jeść dużo
warzyw, ograniczyć tłuszcz i najlepiej, abym jadła mięso tylko 2 razy w
tygodniu. Ja i mięso to jest nierozłączna para. To jest miłość. Nie można od
tak tego zakończyć. No i właśnie niedługo urodzinki. Oczywiście gotowanie
potraw spadło na moją głowę, ale czego się nie robi dla przyjaciół. Ponadto
kupiłam już prezent. Nie jestem pewna czy to co wypatrzyłam się mu spodoba.
Znalazłam śliczny srebrny wisiorek z zawieszką w kształcie krzyża. Moim zdaniem
to całkiem trafny prezent, ale nie wiem czy na pewno mu się spodoba. Oby, bo nie wiem co
zrobię jeżeli stwierdzi, że to głupie. Bynajmniej tak jak mówiłam wcześniej
HyunYoo idę teraz na trening. Oczywiście stwierdzili, że moje ciało będzie
jeszcze piękniejsze jeśli będę ćwiczyć dlatego załatwili mi co drugi dzień treningi
z moim osobistym trenerem na siłowni. Powiem szczerze na początku trochę mnie
przerażało, że będę z jakimś umięśnionym facetem sam na sam w siłowni i będzie
mi pokazywał ćwiczenia co może być niezłą okazją do robienia innych rzeczy, ale
na szczęście mój trener- Jack okazał się tak miłym gościem. Mogę stwierdzić,
że jesteśmy dobrymi znajomymi. Kiedyś po treningu chciał zabrać mnie na lody,
ale przypomniałam mu że mam dietę i w gruncie rzeczy pojechaliśmy na sok.
Najśmieszniejsze było jak tego samego dnia Jack odwiózł mnie do domu i akurat w
tym samym czasie JaeBum wracał do domu. Jak on się wkurzył, kiedy zobaczył mnie
z jakimś całkiem młodym facetem w samochodzie. Prawie rzucił się na niego na
parkingu, ale ja jakże silna ChaRin unieszkodliwiłam go. A mówiąc wprost, to
zanim do niego podszedł to złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek szybko
dopowiedziałam, że to mój trener i się troszkę uspokoił. Tylko troszkę. Później
w domu musiałam mu tłumaczyć to, że między nami nic nie ma i nie potrzebnie
jest zazdrosny. Po prostu poszliśmy razem na sok i odwiózł mnie do domu. Ale nie, musiałam mu to wynagradzać i robić naleśniki. Pff, jakby sam nie umiał.
Chociaż w sumie może nie umie.
Przez
tą historię prawie zapomniałabym wspomnieć o Tae. Że to tak ujmę, chłopak się
załamał. Wygląda jak ostatnia ofiara losu. Nie dba o siebie ledwo udaje mi się
go przekonać, żeby się rano golił. Tak czy inaczej on i Yoo muszą się pogodzić, bo ta kłótnia na nich źle wpływa. Dziewczyna odseparowała się od świata za to
chłopak wygląda ja chodząca padlina. Tak nie może być. Nie długo zaczyna się
nasz sezon imprez (jakoś tak wyszło że JB, Jin, Tae i L mają urodziny w tym
samym miesiącu), a my wszyscy mamy zasiąść przy stole w przyjaznym gronie osób
które kochamy.
Moje
długie rozmyślania musiałam zakończyć, ponieważ doszłam do budynku siłowni.
Szybko przebrałam się w krótki top oraz leginsy i weszłam ma sale.
- Widzę, że czujemy się coraz lepiej we własnym ciele.- usłyszałam głos Jack'a.
- Powiedzmy,
że zaczynam coraz bardziej się akceptować- odparłam lekko się uśmiechając.
- I
dobrze masz wspaniałe ciało, aż ci go zazdroszczę- powiedział, a ja parsknęłam śmiechem.
- Jack
nie pleć głupot tylko mów co dzisiaj robimy.
- Ponieważ ubrałaś ten piękny topik to robimy nogi i pośladki. Tylko się nie obijaj. By
być piękną trzeba ćwiczyć.
Po
2 godzinach intensywnego treningu w końcu nastąpiło 20 minut przerwy. Uff, zmachałam się.
Teraz siedzę sobie na podłodze oparta o ścianę z ręcznikiem przerzuconym przez
kark i popijam wodę. Jack wyszedł gdzieś pod pretekstem ważnych spraw. Po
chwili przerwy wstałam z podłogi i spojrzałam w lustro. Co ludzie we mnie
widzą? Bo ja widzę tylko tą zbielałą bliznę na pod piersią która jest na tyle
duża, że top jej nie zakrywa. Czy ja naprawdę zasługuję na tyle uwagi? Tyle
uwagi od całego tego świata? Moja matka nawet nie chciała mnie znać. Jack ciągle mi powtarza, że nie ważne ile ludzi mnie nienawidzi mam iść
dalej tą drogą z wysoko uniesioną głową, bo puki jestem pewna siebie nikt nie
jest w stanie mnie pokonać. Nie wiem czy ma racje, ale dopóki będzie wspierać
mnie przynajmniej jedna osoba na pewno się nie poddam. Jestem Nam ChaRin i nie ugnę się przed
trudami tego świata. No dobra, może trochę przeginam, nie jestem na tyle odważna, żeby aż tak zmagać się z losem, ale na razie żyję i nic mi nie jest. Co będzie
dalej to się okaże.
*SooJin*
Witam.
Pewnie już wszyscy wiedzą o Yoo i Tae, ale czas żebym to ja wypowiedziała się na
ten intrygujący temat. Czy oni są kurde normalni?! No nie, nie są. Nasz słodki
alien jest zakochany w kolorowo włosej kosmitce z nieznanej planety, no pasują
do siebie idealnie. A tak serio to tylko ślepy by nie zauważył jak Taehyun się
stara. No co prawda coś mu nie wychodzi, ale spokojnie. Jak tylko ciocia Jinnie
wkroczy do akcji wszystko się ułoży. Zobaczycie jeszcze będziecie mi dziękować,
że ich spiknęłam. Musicie tylko trochę zaczekać, bo chwilowo zajmuje się własnym
związkiem. Ostatnio L coraz bardziej mnie irytuje. Nie chodzi o to, że coś robi
źle. Ale ta jego chorobliwa zazdrość powoli mnie dobija. On myśli, że ja nie widzę
jak piorunuje wzrokiem wszystkich facetów, którzy choćby na mnie spojrzą?
Przepraszam kochanie, ale ja widzę wszystko. Przede mną nic się nie ukryje.
Poza tym ciężko nie zauważyć kiedy od czasu do czasu zdarzy ci się nie panować
nad sobą. A potem chcesz uszkodzić klienta
i cudem udaje mi się ciebie powstrzymać. A później za każdym razem prawie ci
długaśne kazanie na temat tego, że to moja praca i mam prawo rozmawiać z klientami.
Po czym kiedy wydaje się, iż mój chłopak się zreflektował, wracamy do punktu
wyjścia.
- Kochanie
przepraszam, ale nie mogę patrzeć jak te obrzydliwe istoty rozbierają cię
wzrokiem.
Czy on właśnie zdegradował ludzi z baru do poziomu, nawet nie psa?
Czy on właśnie zdegradował ludzi z baru do poziomu, nawet nie psa?
- Myungsoo,
nasi klienci są ludźmi tak tylko pragnę ci przypomnieć. Poza tym czemu nie możesz
przestać?Jesteś strasznie zazdrosny, a przecież wiesz, że cię nie zostawię. Za
bardzo cię kocham- wstałam z łóżka i do niego podeszłam przytulając się lekko
do jego ciała.
- Wcale
nie jestem zazdrosny.- wyszeptał mi wprost do ucha- Ja tylko staram się ciebie
obronić- uniósł lekko głowę i spojrzał prosto w moje oczy.
- L
tak nie może być. Przecież wiesz, że to jest moja praca. A ty jeśli wywiniesz
jeszcze kilka razy podobny numer to zostaniesz wyrzucony w roboty. Odstraszasz
dużą część mężczyzn.
- Jin
to nie jest takie proste…
- Jest.
Naprawdę nie proszę cię o dużo. Powstrzymaj emocje. Postarasz się, dla mnie?
- Ehh
dla ciebie wszystko księżniczko- odparł zrezygnowany.
Na
pocieszenie cmoknęłam go lekko w usta, na co mój ukochany momentalnie się
rozpromienił. To jest dar przekonywania ja wam mówię.
*Taehyun*
Minęło siedem
dni odkąd siedzi w pokoju. Siedem razy byłem wyciągany z pokoju, aby iść do
pracy. Siedem rzeczy których teraz żałuje:
1. Wtedy nie
przyszedłem
2. Nie starałem
się pogodzić
3. Założyłem się
4. Nie wycofałem
się
5. Zrobiłem to
6. Nie zostałem
przy niej
7. Nie
powiedziałem, że ją kocham.
Co ze mnie za facet? Kiedyś nie miałem takich
problemów. Co się dzieje? Czemu muszę mieć tak bardzo pod górkę? Chyba jeszcze
nie dorosłem do podejmowania własnych decyzji. A w teorii za 2 tygodnie skończę
18 lat. Nie wierze w to. Ja nie jestem gotowy, aby odpowiadać za własne czyny.
Jestem nieodpowiedzialnym dzieciakiem, który powinien siedzieć w psychiatryku.
Wcześniej przyszła do mnie ChaRin, jasno i wyraźnie
oznajmiła mi, że Yoo chciałaby ze mną porozmawiać, ale się trochę boi. A ja
tym bardziej się boję. Nie mam odwagi spojrzeć jej w oczy po tym co zrobiłem.
Do tego rana po naszej sprzeczce nadal nie zeszła mi z policzka, więc tym
bardziej nie mam ochoty pokazywać jej swojej twarzy. Myślę, że nasze relacje
pozostaną takie do końca życia. Ja Kim Taehyun chowający się przez całe życie
przed swoją znajomą Kim HyunYoo.
- Z buta wjeżdżam- usłyszałem głośny krzyk, a następnie
moje drzwi delikatnie się uchyliły.
Mój koszmar się spełnił. Musze stanąć z Yoo
twarzą w twarz.
*HyunYoo*
Tak, mała biedna ja w końcu wyszłam z pokoju.
Trzeba mierzyć się z lękami, czy tego się chce czy nie. Stanęłam przed drzwiami
Tae i aby dodać sobie otuchy krzyknęłam głośno:
-Z buta wjeżdżam!
Następnie delikatnie przekręciłam klamkę i
otworzyłam drzwi. W pomieszczeniu było ciemno. Rolety były zasłonięte. Na ziemi
koło łóżka siedział skulona postać mojego przyjaciela. Wiem nie powinnam go tak
nazywać po tym wszystkim, ale jednak w jakimś pewnym stopniu go lubię.
Usiadłam naprzeciwko niego na podłodze. Nie
wiedziałam co mam powiedzieć, ale ciemność sprawiała, że nie czułam takiego
strachu i złości.
- J-ja, przepraszam- odezwał się pierwszy-
zachowałem się jak głupi dzieciak. Mimo, że byłem pijany zgodziłem się na ten
zakład, a przecież zawsze mogłem go odwołać, poddać się, ale jakoś moje serce
nie chciało, żeby Henry, żeby to on cię, no wiesz..
- Tae. Ja nie wiedziałam, że byłeś pijany..
- To nie jest teraz żadne usprawiedliwienie.
Mogłem temu zapobiec mogłem tyle nie pić.
- Ale to znaczy, że to Henry wymyślił ten
zakład?
- Tak. Ale to nie znaczy, że…
W tej chwili już nie chciało mi się słuchać, jak się tłumaczy. Po pierwsze to nie on wymyślił to wszystko, tylko ten nędzny
szczur lubiący grać kobietami. A po drugie, takie są skutki picia wódki,
nieprawdaż? Więc, żeby ten człowiek raczył się już zamknąć, po prostu go
pocałowałam. No cóż muszę się przyznać, że trochę go lubię.
Ati
Ati
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz