Kompletnie nie spodziewałam się tego spotkania, ale cóż
prezes może wszystko, nieprawdaż? Siedziałam między moim trenerem, a kobietą
która akceptowała końcowy wygląd modelki przed wyjściem na plan. Rozmowa
toczyła się na temat najnowszego projektu naszej firmy, który miał mieć zasięg
międzynarodowy. Muszę przyznać, że plan był dość pokaźny i interesujący. Aż duma
mnie rozpiera, bo jednogłośnie zostałam wybrana jako damska modelka tego
przedsięwzięcia, jednak był jeden problem z męską częścią ekipy. Nie było
odpowiedniego kandydata, który mógłby ze mną pozować. Jeden za chudy, drugi
zbyt mało umięśniony, jeszcze inny ma teraz urlop. Więc skończyło się na tym,
iż poszukujemy kogoś o silnej budowie ciała, który będzie wyższy ode mnie i nie
będzie się wstydził pokazać trochę ciała w letniej sesji zdjęciowej.
- Jack, a może ty byś się zgodził?- zapytał go mój szef.
- O nie. Ja się do tego nie nadaje. Poza tym nie chcę się
nazrażać.
- Z czym takim nie chcesz się narażać?- ciągnął mój szef.
Spojrzałam na Jack’a z chęcią mordu. Nie chciałam mieszać
życia prywatnego z pracą, a on dobrze o tym wiedział.
- No ten…- zerknął na mnie jakby przepraszająco.
- Coś między wami jest?- przerwał mu prezes.
- Słucham?! Nie oczywiście, że nie.
- Więc w takim razie co tak na siebie patrzycie?
- Otóż ChaRin ma chłopaka…
- To nic nowego.
- Proszę nie przerywać. Widziałem go raz i muszę przyznać, że
wygląda całkiem dobrze, a jako doświadczony trener jestem pewien, że ma dobre
ciało. Mylę się Rin?
- Co? Nie, znaczy tak. Może masz racę, ale ja wolałabym nie
mieszać mojego życia prywatnego z pracą.
- Mądre słowa, jednak nie mogłabyś zrobić dla nas tego
jednego małego odstępstwa?- zadał pytanie prezes.
- Wolałabym nie.
- Dla dobra firmy.
- Naprawdę nie jestem przekonana.
- Trudno, postaramy się znaleźć kogoś innego.- w końcu prezes
odpuścił a ja mogłam odetchnąć z ulgą.
*SooJin*
Ugh, nienawidzę być chora. Ciągle tylko leżę w łóżku i nie
mam co robić. Nudzi mi się strasznie. Kiedy nie mamy czasu to narzekamy, a jak
przychodzi co do czego to nie wiemy co z nim zrobić. Przynajmniej Myungsoo
kiedy tylko może dotrzymuje mi towarzystwa. Bez niego na pewno bym tu
zwariowała. Ale jutro już wracam do pracy. Czuję się dobrze. Nie mam gorączki i
co najważniejsze Rin potwierdza mój stan zdrowia co oznacza, że mogę wyjść z
domu. Świętujmy! Swoją drogą już jutro świętujemy poczwórne urodziny. No
zgadnijcie gdzie idziemy? Zapewne nie myliliście się, idziemy do klubu. Znaczy
prezenty damy sobie w domu, bo potem jeszcze się coś zgubi lub zostawi. A to są
osiemnaste urodziny. Takie prezenty dostaje się raz w życiu.
- Jinnie jak się czujesz?
Do pokoju wszedł L i oczywiście zadał to przeklęte pytanie.
- Już mówiłam ci, że wszystko jest dobrze- uśmiechnęłam się
delikatnie do niego.
- Co ja poradzę, że się o ciebie martwię.
Aww to było urocze. Jeśli kiedyś dostane cukrzycy to będzie
jego wina.
- Wiesz, że cię kocham?- szepnęłam mu do ucha i wtuliłam się
w jego tors.
- Wiem księżniczko.
*Taehyung*
Dzisiejszy dzień w pracy nie zdarza się codziennie. Ale
muszę przyznać tyle luzu to dawno nie mieliśmy. Jakieś grube ryby plus ChaRin
siedzą sobie przy jednym wielkim stole już jakieś dwie godziny. Od czasu do
czasu zamawiają kolejną kawę lub kawałek ciasta. Biedna Rin dbająca o linie
pije gorzką herbatę, współczuję. Nie wiem co oni od niej chcą przecież jest
chuda. Jeśli zrzuci te 3 kilo będzie wyglądała jak wieszak.
Stałem sobie za ladą obserwując co się dzieje, prawie
zasnąłem, bo co ciekawego jest w patrzeniu na rozmawiających ludzi.
Niespodziewanie telefon w mojej kieszeni zawibrował. Wyciągnąłem urządzenie i
sprawdziłem skrzynkę odbiorczą.
Od: ChaRin
Jak będziesz dostarczał kolejną kawę wylej ją "przypadkiem"
na mnie. Chce już stąd wyjść, a tak to będę miała pretekst.
Spojrzałem na dziewczynę i wymieniliśmy się
porozumiewawczymi spojrzeniami. Operacja uratować
znudzoną niewiastę czas zacząć. Jak na zawołanie jakiś mięśniak siedzący
obok mojej przyjaciółki wypowiedział magiczne słowo kelner. Na to właśnie czekałem.
Podszedłem do niego pewnym krokiem zabrałem zamówienie, którym na szczęście
okazało się esspreso. Natychmiast przygotowałem to o co mnie proszono i już po
4 minutach niosłem na tacce małą filiżaneczkę czarnego napoju. Teraz V skup się
i ja uratuj. Raz dwa trzy. Potknięcie wyrzucenie tacki z rąk i gleba.
Podniosłem się z podłogi szybko przeleciałem wzrokiem po ludziach i na
szczęście trafiłem w dobra osobę. Szybko podeszedłem do niej.
- Najmocniej panią przepraszam zaraz…- dziewczyna przerwała
mi ruchem dłoni.
- Nic się nie stało. Państwo wybaczą, ale patrząc na sytuację
myślę, że pójdę pierwsza- Rin uśmiechnęła się do wszystkich i po prostu wyszła
z lokalu.
Ja ponownie przeprosiłem z swoje zachowanie. Wytarłem mokrą
podłogę i udałem się na zaplecze. Po chwili mój telefon ponownie zawibrował.
Od: ChaRin
Dobra robota Tae.
*ChaRin*
Uff nareszcie do domu, nareszcie weekend. Będę musiała
jeszcze raz podziękować Tae za pomoc. Prawdopodobnie zaoszczędził mi kolejne 2
godziny, które przesiedziałabym w kawiarni słuchając tego jak to firma dobrze
się rozwija, mamy swoje siedziby w każdym większym mieście na świecie. Czyż to
nie wspaniale? Ta, w ogóle mnie to nie obchodzi. Ja tu tylko pracuje. Po co mnie
wciągać w jakieś sprawy firmowe. No ja nie wiem i nie chcę wiedzieć. Teraz
obchodzi mnie tylko to, że mam całe 2 dni wolnego. I mam zamiar spędzić je z
moimi przyjaciółmi i chłopakiem.
~Sobota godzina 18:00~
-A więc moi drodzy, wszystkiego najlepszego i niech spełnią
się wasze najskrytsze marzenia. No i teraz czas na prezenty!- krzyknęłam.
Wręczyłam niewielkie pudełeczka kolejno: SooJin, Myungsoo i
Tae. Na koniec zostawiłam sobie mojego ukochanego. Podeszłam do niego dając mu
niewielkie podłużne brązowe pudełeczko z beżową kokardką.
- Dziękuję- powiedział i przytulił mnie mocno do siebie-
najlepszym moim prezentem jesteś ty.
Objęłam jego szyje i wtuliłam się w niego jeszcze mocniej.
To co powiedział było takie kochane. Odsunęliśmy się powoli od siebie cały czas
patrząc w oczy.
- No już, otwieraj- uśmiechnęłam się, a on w końcu zajrzał do
środka.
- Rinni. Jest przepiękny- to przyjemne uczucie słyszeć
szczęście w czyimś głosie.
- Dobra nie ma na co czekać. Idziemy dzisiaj zaszaleć!-
pisnęła radośnie SooJin i wszyscy ruszyliśmy za nią.
W klubie jak zwykle było sporo ludzi. Jakimś cudem znaleźliśmy
dwa stoliki. Niestety dość oddzielone od siebie więc tym razem podzieliliśmy
się na dwie grupy względem płci. Ja z Yoo zajęłyśmy stolik i wysłałyśmy blondynkę
po drinki. No nikt się nie zdziwił jak wróciła z whisky.
- Jak myślcie kto pierwszy zaliczy zgona?- zapytała HyunYoo.
- Jak miałabym obstawiać to Tae- powiedziała Jin.
- Nie- zaprzeczyła- po ostatniej akcji jestem w 100% pewna,
że będzie się pilnował.
- W takim razie L?- spytała kolorowo włosa.
My tylko kiwnęłyśmy twierdząco głową.
*JB*
Usiedliśmy przy stoliku ze standardowym kuflem piwa w ręku.
Dawno nie mieliśmy czasu posiedzieć i pogadać w naszym typowo męskim gronie.
- Możecie mi wytłumaczyć jakim sposobem Rin i Jin mają tak
mocne głowy?-zapytał niespodziewanie Taehyung.
- Gdybym wiedział to bym ci odpowiedział, ale niestety matka
natura nie obdarzyła mnie wszechwiedzą- odparł Myungsoo.
- Może dlatego, że od małego obie żyły z dużym poczuciem
odpowiedzialności. Wiedziały i do tej por wiedzą. Muszą myśleć trzeźwo, bo
inaczej mogłoby to się źle skończyć- powiedziałem.
- Mądre, ale czy alby na pewno to od tego zależało? Kto wie.
- Ej, ej ktoś nam się dowala do dziewczyn.
*HyunYoo*
Siedziałyśmy sobie spokojnie nikomu nie przeszkadzając aż
nagle dosiadł się do nas jakiś typek.
- Przepraszam, ale chyba pomylił pan stoliki- powiedziała
oschle ChaRin.
- Nie słoneczko, niczego nie pomyliłem.
- Jeśli myślisz, że jesteśmy na tyle pijane, aby gdziekolwiek
z tobą pójść, to się grubo mylisz- ciągnęła brunetka.
- Mmm ostra, lubię takie- chciał objąć ją w tali jednak ona
wykręciła mu rękę w nadgarstku.
- Boli? Ojejku przepraszam, nie chciałam- powiedziała
przesłodzonym tonem na co z Soo tylko się zaśmiałyśmy.
- Nie pogrywaj sobie ze mną!- koleś wstał z miejsca z
zamiarem zrobienia czegoś, ale tego chyba nigdy się nie dowiemy.
Za jego plecami pojawił się JB, L i Tae. Ręka JeaBum’a od
razu wylądowała na ramieniu dryblasa.
- No kolego. Myślę, iż zaczepiłeś niewłaściwe
dziewczyny- powiedział pewny siebie V.
- I co mi niby zrobisz?
- Hmm, pomyślmy. Jako stały pracownik tego baru mogę donieść
szefowi, że taki facet jak ty przeszkadza szanowanym i pięknym klientkom. Wtedy
wpiszemy cię na czarną listę, a ty już nigdy więcej nie postawisz stopy w tym
miejscu- inteligenta wypowiedz Myungsoo jak zwykle działa bez zarzutów.
Koleś najwidoczniej zrozumiał, że jest w tym starciu bez
szans, dlatego spuścił głowę i szybkim krokiem gdzieś się oddalił.
- Nie musieliście przychodzić, dałabym sobie rade- powiedziała
dumnie ChaRin.
- Powiedzmy, ratowaliśmy twój wizerunek niewinnej modelki-
uśmiechnął się do niej promiennie Tae.
Następne parę godzin piliśmy, tańczyliśmy i śpiewaliśmy
piosenki lecące w klubie. Przednia zabawa. Późną nocą, albo wczesnym rankiem, jak
kto woli, wróciliśmy do domu. Tak jak z dziewczynami obstawiałyśmy najbardziej
pijany był L. Nie wiem jak to się stało, ale zawsze był ostrożny jeśli chodzi o
alkohol. Pił lecz z umiarem. A tym razem kompletnie się schlał. Położył się w salonie
na środku dywanu i zawinął się w niego szczelnie. Kiedy SooJin chciała go
zaprowadzić do łóżka on zaczął mówić:
-Obrosło mnie wielkie ciasto naleśnikowe, jeśli chcesz mnie
wydostać musisz je zjeść.
Dlatego Jin odpuściła sobie próby dogadania się z nim i po
prostu poszła spać tak samo jak reszta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz