Następnego dnia obudziłam się koło
godziny 10. Mój brat jak zwykle spał. Okazało się, że rodzice wyszli. To była
moja okazja. Szybko wstałam, założyłam na siebie luźną
koszulkę, którą kiedyś ukradłam JB oraz moje ulubione czarne rurki.
Chwyciłam torbę i wpakowałam tam ubrania na zmianę.
Poszłam wziąć ekspresowy prysznic uczesałam
się chwyciłam jabłko ze stołu kuchennego i wybiegłam
z domu. Teraz już nikt mnie nie mógł zatrzymać. Mam nadzieję ze już nie wrócę do tego domu. Nie chcę tam więcej mieszkać.
Ruszyłam
w stronę domu SooJin. Idąc rozglądałam się na wszystkie strony, aby przypadkiem
nie wpaść rodziców. Będąc już pod domem przyjaciółki
poczułam ulgę. Nikt mnie nie złapał.
Zadzwoniłam do bramy a ona szybko mi otworzyła.
-Cześć ChaRin-przywitała się-,
co tu robisz?
-No hej. Sprawa wygląda tak, że uciekłam z domu.
-Znowu?!
-No, co nie moja wina! Nie wytrzymuje już
w tym domu wariatów!
-Dobra dobra spokojnie. Najpierw wejdź zaraz mi
wszystko opowiesz.
Weszłam do domu i skierowałam
się od razu do pokoju dziewczyny. Gdy do niego weszłam trochę
mnie zatkało
-Tyyy!- Wytrzeszczyłam oczy widząc leżącego
na łóżku
Myungsoo- Czy ja przypadkiem w czymś nie przeszkodziłam?
-Ja rozumiem, że robisz różne rzeczy jak jesteś
sama z chłopakiem z domu, ale nie musisz o tym oznajmiać
całemu
światu-stwierdził
chłopak.
-Ty mi tu nie podskakuj- rzuciłam się obok niego na łóżko-
A co takiego robiliście?
-L tłumaczył mi fizykę. Chory przedmiot powiadam ci, nie wiem
jak on to wszystko rozumie.
-A ja nie wiem, kiedy ostatni raz wkuwałaś,
na jakikolwiek przedmiot- zaśmiałam się
-Przecież się uczę...
-A najlepiej to ci do głowy wchodzą nazwy drinków i alkoholi
-Ejjj przeginasz
-Nie ona nie przegina- dołączył się do mnie L
-I ty Brutusie przeciwko mnie
Po paru godzinach rozmowy i tłumaczenia SooJin fizyki, Myungsoo
stwierdził, że będzie się już zbierał.
-Jest po północy nawet o tym nie myśl-
krzyknęła dziewczyna
-This is love, this is love, this is love-zaśpiewałam,
a urocza parka popatrzyła na mnie z mordem w oczach- no, co?
Po małej
kłótni
jak będziemy spać, ja i SooJin wylądowałyśmy
na łóżku
a L miał prze wygodne miejsce na podłodze. Jak to zwykle bywa, kiedy nocujemy
u siebie, przez bardzo długi czas rozmawialiśmy.
-Ogółem, co tam słychać
w wielkim świecie?- Zapytałam
-Szkoła. Trzeba się starać.
Rodzice narzekają i mówią, że stać mnie na lepsze oceny. A mi się
tak bardzo nie chce uczyć. Co im przeszkadzają
te truje? To wcale nie są takie złe oceny.- Skarżyła
się
dziewczyna
-Nie rozumiem twoich rodziców. Powinni się cieszyć,
że
przynajmniej regularnie chodzisz na lekcje. Nie to, co ja.- Uśmiechnęłam
się-
a jak tam twoje indywidualne lekcje Myungsoo? Kiedy przejmiesz firmę
ojca?
-Nie chcę jej przejmować, a te dodatkowe
zajęcia
pochłaniają mój cenny czas. Ja rozumiem „jesteś
spadkobiercą jednej z największych korporacji w Korei”,
ale mi nie zależy na kupie forsy tak jak moim starym.- Odetchnął
i przekręcił głowę w naszą stronę- A tak w sumie, dlaczego śpisz
dzisiaj u SooJin?
-Yyyy no cóż… uciekłam z domu- powiedziałam
a mina L’a wyglądała jakby przejechał go pociąg
z węglem-
No, co? Przecież to nie pierwszy raz.
-Wiem, ale to nadal szokujące. Nie każdy potrafi od tak się
spakować i uciec z domu. Z naszej paczki robisz to tylko ty.-Stwierdził
-Nie prawda… JB też- oburzyłam się trochę
-On nie ucieka z domu, tylko ucieka od problemów
-No dobra masz rację
W tym momencie zapadła niezręczna cisza, którą
przerwała Jin
-Idziesz jutro do szkoły?
-No chyba cię pogięło. Jeszcze mnie rodzice znajdą
i zaciągną siłą do „więzienia”
-To, co będziesz robiła?- Dopytywał
się
L
-Pójdę tam gdzie mnie nie znajdą.
Do naszej bazy.
Ati
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz