
*L*
Dostaliśmy
rano wiadomość od ChaRin, że mamy stawić się w bazie o 10. Tak bardzo nie
chciało mi się wstawać. SooJin leżała obok mnie wpatrując się w moje oczy.
-Co
jest kochanie?-Zapytałem
-Nie
chce mi się wstawać. Mamy jeszcze czas jest dopiero 7.20. Poleżmy jeszcze
troszkę-powiedziała i wtuliła się w mój tors. Objąłem jej drobne ciało swoim
ramieniem i przytuliłem mocno.
Głaskałem jej gładkie blond włosy i przyglądałem
różowym końcówką. Poczułem jak Jin kręci palcem nieokreślone wzorki na moje
piersi.
-Chcesz
spać, czy chcesz się bawić?-Spytałem podnosząc się i zawisając nad blondynką
-Hmm...
Sama nie wiem-zachichotała-może zadecydujesz za mnie.
Po jej słowach nie musiała długo czekać, bo od razu wpiłem się w jej miękkie usta.
Uhh jak ona cudownie całuje. Zarzuciła mi ręce na kark i przysunęła bliżej tak,
że prawi na niej leżałem. Odsunąłem się od niej na chwile chcąc złapać oddech.
Ona to wykorzystała i usiadła na mnie okrakiem. Przejechała po moim nagim
torsie otwartą dłonią. Wydałem z siebie zduszony jęk. Dziewczyna uśmiechnęła
się słysząc to. Pocałowała mój brzuch i zeszła ze mnie. Spojrzałem na nią badawczym spojrzeniem
-Nie
chcę żeby to zaszło za daleko.-Blado się uśmiechnęła i weszła do łazienki.
Chwila,
chwila, zacząłem się zastanawiać i dopiero teraz dotarł do mnie sens jej słów.
Wstałem
i ruszyłem do łazienki. Nie pukając otworzyłem drzwi. Jinni stała przed lustrem
wpatrując się w swoją twarz.
-Jin-szepnąłem
jej imię i delikatnie objąłem ją od tyłu.-Co się stało?-Nadal szeptałem bałem
się, że mogę ją zranić
-Nic
się nie stało. Po prostu zakręciło mi się w głowie.
-Jinni
nie potrafisz kłamać. Proszę powiedz mi. Zaufaj mi.- Obróciłem ją delikatnie w
stoją stronę i spojrzałem w oczy. Wyglądała jakby miała się zaraz rozpłakać.
-J-ja...-Jąkała
się- boje się stosunku płciowego- powiedziała ostatnie słowa na jednym wydechu
i ukryła twarz we włosach. Płakała. Zauważyłem to mimo tego, że spuściła głowę.
-Nie
płacz kochanie-uniosłem delikatnie jej podbródek i wytarłem łzy z policzków.-
To nic nie zmienia. Chodź- pociągnąłem ją i usadziłem na łóżku. Sam kucnąłem
przed nią i chwyciłem za dłoń.- Kryje się za tym jakaś historia.
SooJin
pokiwała tylko lekko głową na tak. Dałem jej tyle czasu ile potrzebowała, aby
spokojnie mogła mówić.
-Trzy
lata temu w gimnazjum zostałam zaatakowana przez starszych chłopaków.- Mówiła
tak cicho, że prawie jej nie słyszałem- Oni na mnie napadli zaciągnęli do
jakiejś ciemnej uliczki i zgwałcili. Na szczęści gdzieś obok przejeżdżała
policja oni się wystraszyli i uciekli. To było obrzydliwe, kiedy czułam w sobie
początek jego penisa. Dobrze, że nie włożył go głębiej. Straciłabym dziewictwo
w najgorszy możliwy sposób -przytuliłem Jin mocno widząc, że jej oczy znowu
robią się mokre.
-Nie
martw się. Ja cię obronie. Nie pozwolę by ktoś cię skrzywdził. Poczekam na
odpowiedni moment. Sama zadecydujesz, kiedy będziesz gotowa.
Blondynka
uśmiechnęła się na tyle ile potrafiła i powiedziała jeszcze-Ale gry wstępnej
się nie boje.
*SooJin*
Po
około półtorej godziny wyszłam z domu razem z Myungsoo. Wsiedliśmy na jego
motor i ruszyliśmy na miejsce spotkania.
*Taehyung*
Wyszliśmy
z mieszkania Yoo i ruszyliśmy w stronę bazy, do której mieliśmy jakąś godzinę drogi pieszo.
*JaeBom*
ChaRin
jak zwykle siedział na moich kolanach. Była słodka, kiedy nie wiedziała, co
robić i bawiła się swoimi włosami.
-Dobrze
się bawisz?- Zapytałem rozbawiony
-Tak,
nawet nie wiesz jak bardzo- uśmiechnęła się do mnie
Objąłem
ją i złożyłem delikatny pocałunek na jej odkrytym ramieniu.
-Ta
zabawa bardziej mi się podoba- przygryzła wargę i po chwili już siedziała na
moich kolanach okrakiem.
-Hmm,
jeśli tak mamy się bawić to ja bardzo chętnie.- Po chwili moje ręce znalazły
się na biodrach brunetki a język zaczął penetrować wnętrze jej ust.
-Noo
nie wierze! Zakochańce wszędzie! Idźcie się migdalić gdzie indziej!- Usłyszeliśmy
krzyki i odwróciliśmy głowy w stronę wejścia. To była HyunYoo a tuż za nią
wszedł V.
-Spokojnie,
spokojnie, już przestajemy- powiedziała Rin i zeszła ze mnie. Siadając obok.
Po
nie z pełna 3 minutach pojawiła się Jin wraz z Myungsoo.
-Mogę
się spytać, dlaczego wszyscy przychodzą w parach? Coś mi tu
śmierdzi-powiedziała ChaRin
-Dobra
nie ważne-powiedziałem a dziewczyna spojrzała na mnie z bólem w oczach. Najwidoczniej
chciała drążyć ten temat dalej.- Prosiliśmy was żebyście tutaj przyszli,
ponieważ mamy plan. W sumie to jego zarys.
-Jaki
plan?- Zapytał z chłodem w głosie L
-Nikomu
z nas się tutaj dobrze nie żyje-mówiła już brunetka.- Ucieknijmy stąd.
Wszystkich
widocznie lekko zamurowało. Pierwsza odezwała się Yoo
-To
nie jest najgorszy pomysł, ale jak gdzie?
-Moja
rodzina ma domek letniskowy na wybrzeżu kraju i w Ameryce. Możemy ukraść
klucze i tym czasowo z nich skorzystać.- Głos zabrał Myungsoo.
-Kocham
cię stary!- Krzyknąłem
-Hej
hej spokojnie, tam masz swoją dziewczynę. Ja nie potrzebuje twojej miłości.
-A
może pojedziemy tak po prostu. Nic nas nie będzie zatrzymywać. Nie będziemy od
nikogo zależni. Bez żadnego nadzoru. Zaczniemy życie od nowa-powiedział cicho
Jin
-Więc
postanowione!-Krzyknęła ChaRin- ruszamy jutro o 3 rano. Spakujcie
najpotrzebniejsze rzeczy. Spotykamy się przed wejściem do bazy. Stąd mamy nie
daleko do przystanku autobusowego. Pojedziemy tak daleko na ile pozwoli nam
nasz fundusz. Zabierzcie wszystkie swoje oszczędności.
-Tak
jest!- Wszyscy krzyknęliśmy wiedząc, że brunetka mówi serio.
Wszyscy
ruszyli w swoje strony. Rin siedziała na kanapie z smutną minką.
-Chodź
idziemy do mnie pomożesz mi się spakować- wstałem i podałem dziewczynie rękę.
Ona chwyciła ja i stanęła na równe nogi.
Szliśmy
obok siebie trzymając się za ręce. Cisza między nami była trochę dobijająca,
jednak wiedziałem, że nie powinienem jej przerywać. ChaRin myślała naprawdę dużo. Zawsze zastanawiała się nad losem nas wszystkich i zawsze robiła to w
ciszy i samotności. Nie lubiłem, kiedy milczała. Zdecydowanie wolałem ją
uśmiechniętą. Jednak wiem, że muszę dać jej chwilę spokoju.
Po
dwudziestu minutach marszu doszliśmy do mojego mieszkania. Było jeszcze dość
wcześnie, więc miałem nadzieję, że ojciec śpi. Ostrożnie uchyliłem drzwi
próbując obeznać się w sytuacji. W środku było cicho. To znaczyło, że mam
trochę czasu. Wszedłem do domu i zaprowadziłem Rin do swojego pokoju. Ona nic
nie mówiąc położyła się na moim łóżku wtulając w poduszkę.
-Pachnie
tobą- mruknęła, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem
Wyciągnąłem
torbę z szafy i zacząłem po kolei wrzucać do niej potrzebne mi rzeczy. Nagle
poczułem coś ciągnącego mnie za rękaw bluzy. Okazało się, że to dziewczyna.
Patrzyła na mnie swoimi dużymi niebieskimi oczyma. Nie rozumiałem, co chciała
ode mnie w tej chwili.
-Rinni?
-Pójdziesz
ze mną do domu?- Zapytała cichutko
-Kochanie
nie musisz tam iść.
-Muszę.
Nie chcę przysparzać wam problemów. A w tym momencie będę jedyna osobą, która
nie dołoży żadnych funduszy na naszą podróż. Proszę pójdź ze mną- mówiła
błagalnie
-Spokojnie.
Pójdę tam z tobą nie musisz się niczym przejmować.
-Dziękuję-
wtuliła się w mój tors, a ja delikatnie objąłem jej ciało ramionami.
Ati
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz