środa, 21 października 2015

Już wybrałam cz.9

*L*
Dostaliśmy rano wiadomość od ChaRin, że mamy stawić się w bazie o 10. Tak bardzo nie chciało mi się wstawać. SooJin leżała obok mnie wpatrując się w moje oczy.
-Co jest kochanie?-Zapytałem
-Nie chce mi się wstawać. Mamy jeszcze czas jest dopiero 7.20. Poleżmy jeszcze troszkę-powiedziała i wtuliła się w mój tors. Objąłem jej drobne ciało swoim ramieniem i przytuliłem mocno.
Głaskałem jej gładkie blond włosy i przyglądałem różowym końcówką. Poczułem jak Jin kręci palcem nieokreślone wzorki na moje piersi.
-Chcesz spać, czy chcesz się bawić?-Spytałem podnosząc się i zawisając nad blondynką
-Hmm... Sama nie wiem-zachichotała-może zadecydujesz za mnie.
Po jej słowach nie musiała długo czekać, bo od razu wpiłem się w jej miękkie usta. Uhh jak ona cudownie całuje. Zarzuciła mi ręce na kark i przysunęła bliżej tak, że prawi na niej leżałem. Odsunąłem się od niej na chwile chcąc złapać oddech. Ona to wykorzystała i usiadła na mnie okrakiem. Przejechała po moim nagim torsie otwartą dłonią. Wydałem z siebie zduszony jęk. Dziewczyna uśmiechnęła się słysząc to. Pocałowała mój brzuch i zeszła ze mnie. Spojrzałem na nią badawczym spojrzeniem
-Nie chcę żeby to zaszło za daleko.-Blado się uśmiechnęła i weszła do łazienki.
Chwila, chwila, zacząłem się zastanawiać i dopiero teraz dotarł do mnie sens jej słów.
Wstałem i ruszyłem do łazienki. Nie pukając otworzyłem drzwi. Jinni stała przed lustrem wpatrując się w swoją twarz.
-Jin-szepnąłem jej imię i delikatnie objąłem ją od tyłu.-Co się stało?-Nadal szeptałem bałem się, że mogę ją zranić
-Nic się nie stało. Po prostu zakręciło mi się w głowie.
-Jinni nie potrafisz kłamać. Proszę powiedz mi. Zaufaj mi.- Obróciłem ją delikatnie w stoją stronę i spojrzałem w oczy. Wyglądała jakby miała się zaraz rozpłakać.
-J-ja...-Jąkała się- boje się stosunku płciowego- powiedziała ostatnie słowa na jednym wydechu i ukryła twarz we włosach. Płakała. Zauważyłem to mimo tego, że spuściła głowę.
-Nie płacz kochanie-uniosłem delikatnie jej podbródek i wytarłem łzy z policzków.- To nic nie zmienia. Chodź- pociągnąłem ją i usadziłem na łóżku. Sam kucnąłem przed nią i chwyciłem za dłoń.- Kryje się za tym jakaś historia.
SooJin pokiwała tylko lekko głową na tak. Dałem jej tyle czasu ile potrzebowała, aby spokojnie mogła mówić.
-Trzy lata temu w gimnazjum zostałam zaatakowana przez starszych chłopaków.- Mówiła tak cicho, że prawie jej nie słyszałem- Oni na mnie napadli zaciągnęli do jakiejś ciemnej uliczki i zgwałcili. Na szczęści gdzieś obok przejeżdżała policja oni się wystraszyli i uciekli. To było obrzydliwe, kiedy czułam w sobie początek jego penisa. Dobrze, że nie włożył go głębiej. Straciłabym dziewictwo w najgorszy możliwy sposób -przytuliłem Jin mocno widząc, że jej oczy znowu robią się mokre.
-Nie martw się. Ja cię obronie. Nie pozwolę by ktoś cię skrzywdził. Poczekam na odpowiedni moment. Sama zadecydujesz, kiedy będziesz gotowa.
Blondynka uśmiechnęła się na tyle ile potrafiła i powiedziała jeszcze-Ale gry wstępnej się nie boje.
*SooJin*
Po około półtorej godziny wyszłam z domu razem z Myungsoo. Wsiedliśmy na jego motor i ruszyliśmy na miejsce spotkania.
*Taehyung*
Wyszliśmy z mieszkania Yoo i ruszyliśmy w stronę bazy, do której mieliśmy jakąś godzinę drogi pieszo.
*JaeBom*
ChaRin jak zwykle siedział na moich kolanach. Była słodka, kiedy nie wiedziała, co robić i bawiła się swoimi włosami.
-Dobrze się bawisz?- Zapytałem rozbawiony
-Tak, nawet nie wiesz jak bardzo- uśmiechnęła się do mnie
Objąłem ją i złożyłem delikatny pocałunek na jej odkrytym ramieniu.
-Ta zabawa bardziej mi się podoba- przygryzła wargę i po chwili już siedziała na moich kolanach okrakiem.
-Hmm, jeśli tak mamy się bawić to ja bardzo chętnie.- Po chwili moje ręce znalazły się na biodrach brunetki a język zaczął penetrować wnętrze jej ust.
-Noo nie wierze! Zakochańce wszędzie! Idźcie się migdalić gdzie indziej!- Usłyszeliśmy krzyki i odwróciliśmy głowy w stronę wejścia. To była HyunYoo a tuż za nią wszedł V.
-Spokojnie, spokojnie, już przestajemy- powiedziała Rin i zeszła ze mnie. Siadając obok.
Po nie z pełna 3 minutach pojawiła się Jin wraz z Myungsoo.
-Mogę się spytać, dlaczego wszyscy przychodzą w parach? Coś mi tu śmierdzi-powiedziała ChaRin
-Dobra nie ważne-powiedziałem a dziewczyna spojrzała na mnie z bólem w oczach. Najwidoczniej chciała drążyć ten temat dalej.- Prosiliśmy was żebyście tutaj przyszli, ponieważ mamy plan. W sumie to jego zarys.
-Jaki plan?- Zapytał z chłodem w głosie L
-Nikomu z nas się tutaj dobrze nie żyje-mówiła już brunetka.- Ucieknijmy stąd.
Wszystkich widocznie lekko zamurowało. Pierwsza odezwała się Yoo
-To nie jest najgorszy pomysł, ale jak gdzie?
-Moja rodzina ma domek letniskowy na wybrzeżu kraju i w Ameryce. Możemy ukraść klucze i tym czasowo z nich skorzystać.- Głos zabrał Myungsoo.
-Kocham cię stary!- Krzyknąłem
-Hej hej spokojnie, tam masz swoją dziewczynę. Ja nie potrzebuje twojej miłości.
-A może pojedziemy tak po prostu. Nic nas nie będzie zatrzymywać. Nie będziemy od nikogo zależni. Bez żadnego nadzoru. Zaczniemy życie od nowa-powiedział cicho Jin
-Więc postanowione!-Krzyknęła ChaRin- ruszamy jutro o 3 rano. Spakujcie najpotrzebniejsze rzeczy. Spotykamy się przed wejściem do bazy. Stąd mamy nie daleko do przystanku autobusowego. Pojedziemy tak daleko na ile pozwoli nam nasz fundusz. Zabierzcie wszystkie swoje oszczędności.
-Tak jest!- Wszyscy krzyknęliśmy wiedząc, że brunetka mówi serio.
Wszyscy ruszyli w swoje strony. Rin siedziała na kanapie z smutną minką.
-Chodź idziemy do mnie pomożesz mi się spakować- wstałem i podałem dziewczynie rękę. Ona chwyciła ja i stanęła na równe nogi.
Szliśmy obok siebie trzymając się za ręce. Cisza między nami była trochę dobijająca, jednak wiedziałem, że nie powinienem jej przerywać. ChaRin myślała naprawdę dużo. Zawsze zastanawiała się nad losem nas wszystkich i zawsze robiła to w ciszy i samotności. Nie lubiłem, kiedy milczała. Zdecydowanie wolałem ją uśmiechniętą. Jednak wiem, że muszę dać jej chwilę spokoju.
Po dwudziestu minutach marszu doszliśmy do mojego mieszkania. Było jeszcze dość wcześnie, więc miałem nadzieję, że ojciec śpi. Ostrożnie uchyliłem drzwi próbując obeznać się w sytuacji. W środku było cicho. To znaczyło, że mam trochę czasu. Wszedłem do domu i zaprowadziłem Rin do swojego pokoju. Ona nic nie mówiąc położyła się na moim łóżku wtulając w poduszkę.
-Pachnie tobą- mruknęła, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem
Wyciągnąłem torbę z szafy i zacząłem po kolei wrzucać do niej potrzebne mi rzeczy. Nagle poczułem coś ciągnącego mnie za rękaw bluzy. Okazało się, że to dziewczyna. Patrzyła na mnie swoimi dużymi niebieskimi oczyma. Nie rozumiałem, co chciała ode mnie w tej chwili.
-Rinni?
-Pójdziesz ze mną do domu?- Zapytała cichutko
-Kochanie nie musisz tam iść.
-Muszę. Nie chcę przysparzać wam problemów. A w tym momencie będę jedyna osobą, która nie dołoży żadnych funduszy na naszą podróż. Proszę pójdź ze mną- mówiła błagalnie
-Spokojnie. Pójdę tam z tobą nie musisz się niczym przejmować.

-Dziękuję- wtuliła się w mój tors, a ja delikatnie objąłem jej ciało ramionami.
Ati

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz